Lokatorzy bloków na Ochocie nie mają spokoju. Szczury od zawsze stanowiły tam problem, jednak teraz sytuacja całkowicie wymknęła się spod kontroli. Gryzonie mają się tam teraz pojawiać nawet w ciągu dnia i beztrosko funkcjonować wśród ludzi. Przerażenie budzi również spory rozmiar tych zwierząt.
Najpierw myślałam, że to kot, bo był taki wielki. Wychylił się ze śmietnika i zaczął biec w moją stronę. Dopiero z bliska dostrzegłam, że to ogromny szczur, największy, jakiego kiedykolwiek widziałam. Wskoczył szybko w dziurę przy bloku i tyle go widziałam - opowiedziała "Gazecie Wyborczej" pani Aneta.
Czytaj także: "Europejski Trump" jest bezwzględny. Pokazuje zdjęcia i zabiera głos na temat uchodźców
Największy problem ze szczurami mają mieszkańcy bloków przy ul. Częstochowskiej. Ich obecność jest na tyle uciążliwa i widoczna, że niektórzy boją się wchodzić do swoich piwnic. Jakby tego było mało to na gryzonie nie działają nawet zwykłe pułapki czy trutki. Żadnych skutków nie przynoszą również zorganizowane akcje, takie jak m.in. deratyzacja.
Trudno powiedzieć, dlaczego akurat w tym miejscu jest tyle szczurów, ale rzeczywiście sytuacja przy Częstochowskiej wymknęła się spod kontroli, mieszkańcy boją się wchodzić do piwnic, a szczury maszerują gromadami pomiędzy blokami. Zwykłe pułapki czy trutki już nie wystarczają - przyznał w rozmowie z "GW" Grzegorz Wysocki, zastępca burmistrza dzielnicy Ochota.
Mieszkańcy mają teorię dotyczącą źródła problemu. Według nich za obecność szczurów odpowiada odsłonięty śmietnik, który jest zawsze przepełniony. Swoje odpady wyrzucają tam nie tylko lokatorzy bloków, ale również okoliczne restauracje. Gryzonie dają się we znaki nie tylko mieszkańcom zabudowań przy ul. Częstochowskiej, ale także całej okolicy.
Obok jest kebab, kawałek dalej inny lokal z jedzeniem. Wszyscy zwożą odpadki pod nasz blok, bo śmietnik jest tylko jeden, więc szczury mają tutaj wymarzone życie - opowiada jedna z mieszkanek, cytowana przez "Wyborczą".
Władze Ochoty komentują
Według Regulaminu utrzymania czystości i porządku na terenie m.st. Warszawa deratyzacja powinna być przeprowadzana dwa razy do roku. Pracownicy jednej z firm przyznają, że zazwyczaj są jednak wzywani dopiero wtedy, gdy sytuacja jest krytyczna. Według ZGN "Ochota" deratyzacja robiona jest w blokach systematycznie. W lipcu doszło jeszcze do spotkania zastępcy burmistrza z mieszkańcami Ochoty. Ten przekonywał o staraniach władz w walce ze szczurami. Efektem tego miało być m.in. poprawienie nawierzchni jednej z ulic. Pomimo to niektórzy mieszkańcy rozpoczęli deratyzację na własną rękę.
Staramy się reagować na bieżąco. W ostatnich dniach poprawiliśmy kamienistą nawierzchnię pod blokiem przy Częstochowskiej 3A, przez którą mogły przedostawać się szczury. Zakopaliśmy też ich nory przy budynku oraz koło śmietnika - przekonywał Tomasz Zakrzewski.
`Czytaj także: "Popis" kierowcy bmw. Zdjęcie jego auta obiegło sieć