W sierpniu 2022 roku cała Polska żyła tragedią w Stegnie. Na tamtejszej plaży zasłabł mężczyzna, a służby ratunkowe miały problem z dotarciem na miejsce z powodu rozstawionych wokół parawanów. Kiedy w końcu udało im się dojechać do poszkodowanego, na ratunek było już za późno.
Żeby do podobnych tragedii nie dochodziło, ratownik, z którym rozmawiało o2.pl, już teraz, na początku wakacji, zwraca uwagę, jak ustawiać na plaży parawany.
Problem pojawia się, jeśli używamy parawanów przy samej linii brzegowej, nie zostawiając miejsca na przejazd specjalistycznych pojazdów, które poruszając się linią brzegową, mogą szybciej dotrzeć do poszkodowanego (quady albo pojazdy SAR) - mówi nam Paweł, ratownik medyczny z kilkunastoletnim stażem, który pracuje na północy Polski.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Jest też inny problem. Zza parawanu nie widać, czy ktoś nie poczuł się źle i np. nie stracił przytomności albo nie doznał zawału serca.
Jeśli ktoś nie zauważy takiej osoby na czas i nie wezwie ratowników, to kilka lub kilkanaście minut wystarczy, by taki przypadek zakończył się śmiercią. A w razie nagłego stanu kardiologicznego kluczowe jest szybkie wezwanie pomocy oraz niezwłoczne rozpoczęcie resuscytacji (reanimacji) oraz użycie defibrylatora (AED).
Gapie - problem na plażach. Jak się zachować?
Jak się zachować, gdy widzimy incydent medyczny na plaży? Należy zadzwonić pod numer alarmowy 112 i powiedzieć dyspozytorowi, gdzie się jest, co się stało i ile jest/może być poszkodowanych. Dokładnie odpowiadaj na pytania. Nigdy pierwsza/pierwszy się nie rozłączaj. Jeżeli na plaży w pobliżu są ratownicy, natychmiast wyślij kogoś by zawołał ich na pomoc.
Ratownik Paweł zauważa, że służby często mają problem, by szybko dojechać w odpowiednie miejsce. W tłumie turystów i na przepełnionej plaży to szczególnie trudne zadanie.
Dlatego radzi: - Warto jest wyjść do głównej drogi prowadzącej do plaży i tam już wskazać odpowiedni kierunek zespołowi ratownictwa. Sam wjazd na plażę bardzo często jest niemożliwy z powodów technicznych - karetki nie są pojazdami przystosowanymi do poruszania się po sypkim piasku.
A co robić, gdy na miejscu są już służby ratunkowe? Warto kierować się prostą zasadą: jeśli nie mogę/nie potrafię pomóc, to nie będę chociaż przeszkadzać. Pomocy udzielają fachowcy, a ich wiedza i umiejętności są znacznie wyższe niż to, co można czasem zobaczyć w popularnym filmie czy serialu.
Jeśli chodzi o pracę z poszkodowanym już na samej plaży, problemem są gapie, ale także rodzina i przyjaciele osób, którym pomagamy. Często sytuacje te obarczone są bardzo dużym ładunkiem emocjonalnym - oprócz czynności, które wykonuje się przy poszkodowanym, trzeba także zajmować się rodziną czy znajomymi, którzy taką akcję ratunkową próbują uwiecznić telefonem - dodaje rozmówca o2.pl.
I zastrzega, że lepiej czegoś takiego nie robić. To wątpliwe moralnie i niekomfortowe dla poszkodowanego i jego bliskich. Bo przecież nikt nie chciałby oglądać później w sieci filmu z akcji ratunkowej, której bohaterem jest ktoś z jego bliskich lub krewnych.
Śmiertelna mieszanka na plażach
Ratownik wskazuje też na śmiertelnie groźną mieszankę powszechną na plażach. Składają się na nią alkohol, brawura, lekkomyślność i brak wyobraźni. Zdarza się niestety, że ktoś tonie, bo choć nie umie pływać, to - napędzany alkoholem - zdecydował się wskoczyć do wody.
Alkohol może też rodzić agresję na plaży - jeśli nie ze strony osoby poszkodowanej, to osób postronnych. Zgodnie z prawem takie osoby mogą zostać oskarżone o atak na funkcjonariusza publicznego.
Jeżeli osoba przeszkadza swoim zachowaniem w prowadzeniu czynności, jest informowana i proszona o nieutrudnianie działań. Jeśli upomnienia te nie działają, to w takich przypadkach wspieramy się policją - przyznaje nasz rozmówca.
Krzysztof Gaweł, dziennikarz o2.pl