Marina Litwinienko, wdowa po otrutym Aleksandrze Litwinience, skomentowała sprawę rosyjskiego opozycjonisty Aleksieja Nawalnego. Sugeruje, że to mogło być otrucie i próba zastraszenia opozycji.
Może zdecydowali nie zatrzymywać go tylko aresztowaniem, ale także trucizną. Wygląda na to, że jest to nowa taktyka przeciwko Nawalnemu - powiedziała Marina Litvinenko dla Associated Press.
Marina Litwinienko podkreśla, że cała sytuacja jest "podejrzana i absurdalna". Wskazała głównie na diagnozę lekarzy i wcześniejszą niechęć do przewiezienia Nawalnego do Niemiec.
Próbowali powiedzieć, że to nie otrucie, że w jego krwi nie było trucizny i próbowali go powstrzymać przed leczeniem w Niemczech, co jest kompletnym absurdem – dodała Litwinienko.
Aleksander Litwinienko był krytykiem Kremla i byłym agentem rosyjskiego wywiadu. Uciekł z Rosji do Wielkiej Brytanii, gdzie w 2001 roku otrzymał azyl polityczny. W 2006 roku po spotkaniu z tajemniczym informatorem trafił do szpitala z objawami otrucia. Okazało się, że został otruty silnie toksycznym izotopem polonu 210 dodanym do herbaty. W liście pożegnalnym winą za swoją śmierć obarczył Władimira Putina.
Czytaj także:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.