Aktywiści z Animal Rebellion musieli zarezerwować stoliki, by w sobotni wieczór móc pojawić się w jednym z droższych lokali w bogatej dzielnicy Londynu. Gdy kilkanaście osób zajęło miejsca, zamiast złożyć zamówienie, wyjęli karty udające menu.
To, co można przeczytać w przygotowanych przez aktywistów kartach, daje do myślenia. Protestujący wyliczyli, że tylko za jedno danie serwowane w snobistycznej restauracji jednego z najpopularniejszych w świecie szefów kuchni, można ogrzać przez miesiąc dom jednorodzinny.
Podczas gdy Gordon Ramsay serwuje żywność kosztującą co najmniej 155 funtów na osobę, ponad 2 miliony ludzi polega na bankach żywności - oświadczyła Lucia Alexander, 39-letnia pielęgniarka uczestnicząca w proteście.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Na ich zarzuty odpowiedział cytowany przez "The Guardian", rzecznik restauracji:
Każdy ma prawo do swoich opinii i przekonań. Jednak wtargnięcie do restauracji, przeszkadzanie ciężko pracującemu personelowi wykonującemu swoją pracę i rujnowanie wieczoru gościom, którzy czekali miesiącami na swoje rezerwacje, jest niezwykle niewłaściwe i głęboko lekceważące.
Czytaj także: Aktywiści znów w akcji. Na obraz poleciał syrop klonowy
Krótko po wejściu aktywistów, do lokalu wezwana została policja. Jednak jak informuje brytyjski dziennik, obyło się bez zatrzymań. Akcja aktywistów klimatycznych z Animal Rebellion sprawiła jednak, że lokal w sobotni wieczór został o wiele wcześniej zamknięty.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.