Do zajścia doszło w piątek 10 lipca. Pracownicy zoo w Poznaniu postanowili odebrać pumę od jej właściciela, który sześć lat temu kupił zwierzę. W styczniu tego roku o konieczności jego odebrania orzekł Sąd Rejonowy w Zawierciu. Ogród w stolicy Wielkopolski zgłosił się na przyjęcie kota do siebie.
Gdy pracownicy zoo przyjechali na miejsce, właściciel był agresywny, groził im nożem oraz przykładał go sobie do gardła, twierdząc, że popełni samobójstwo. Następnie, wraz z pumą uciekł samochodem do lasu. Obecnie szuka go policja.
Część opinii publicznej twierdziła, że choć mężczyzna nie ma prawa do posiadania niebezpiecznego zwierzęcia, to powinien móc je zatrzymać, jeśli przywiązało się do niego, a jego swoboda jest mniej ograniczona niż w zoo.
Czytaj także:
Puma z Ogrodzieńca
Według zoo puma nie żyła wcale w dobrych warunkach. Jak dowiedzieli się pracownicy ogrodu zoologicznego, Kamil S. wykorzystywał wcześniej ją do zarabiania pieniędzy, pobierając opłaty za zdjęcia z nią, prowadząc warsztaty głaskania wielkich kotów i wożąc po Polsce malutkim cinquecento.
W dniu wczorajszym udajemy się po zwierzę. Czekając na przyjazd policji na nieogrodzonym terenie z barakiem, przy którym stoi mała klatka z ujawnioną puma (zwierzę nie może nawet stanąć, wokół odchody i worki foliowe), zostajemy zaatakowani prze byłego właściciela - z nożem. Zdarzenie dokumentują obecne media, cudem pracownicy zoo nie zostają zranieni, zwierzę brutalnie wyciągane i szarpane przez właściciela zostaje wywiezione do lasu - napisało zoo na swoim profilu facebookowym.
Jak twierdzą pracownicy, puma jest prawdopodobnie w złej kondycji ogólnej, ponieważ żyła w warunkach sprzecznych z jej naturalnymi potrzebami ruchu. Nie miała możliwości wspinania się, chodziła na smyczy, co negatywnie wpłynęło na jej organizm.
Jeśli posiadacie informacje mogące pomóc zwierzęciu i organom ścigania, prosimy o pomoc - apeluje ogród zoologiczny.
Jednocześnie, m.in. prezydent Mysłowic, Dariusz Wójtowicz, twierdzi, że puma Nubia mieszkała wraz z mężczyzną w domu, a dzięki jego działaniu uratowano jej życie. Sytuacja czeka na wyjaśnienie, ponieważ wersje zoo i obrońców Kamila S. są mocno sprzeczne.
Również sam zainteresowany umieścił dziś na Facebooku film, w którym głaszcze mruczącą do niego pumę, zapewniając, że wraz z kotem są bezpieczni.
Mimo słów obrony, Kamil S. poszukiwany jest przez policję na bardzo dużym obszarze. Funkcjonariusze mają obowiązek dopilnować wykonania wyroku sądu. Być może po schwytaniu mężczyzny uda się wyjaśnić sprawę pumy i jej właściciela.
Zobacz także: Ciechanów. Nieoczekiwani goście w Urzędzie Miasta. Wszystko nagrał monitoring