Do zdarzenia doszło 28 sierpnia na Os. Armii Krajowej. Agresywny mężczyzna umyślnie trącił barkiem idących z naprzeciwka chłopców. Wywiązała się między nimi dyskusja. Całe zdarzenie z okna oglądała matka kłócących się braci. Kobieta postanowiła pomóc swoim synom.
Wymiana zdań była coraz głośniejsza. Jeden z sąsiadów widząc sprzeczkę, zadzwonił po policję. Postanowił pomóc kobiecie z dziećmi i stanął w ich obronie. Pomógł mu drugi sąsiad, który parkował akurat samochód. Atakujący był coraz bardziej wulgarny i agresywny. Mężczyźni obezwładnili go i poczekali na mundurowych.
Policja zatrzymała agresywnego mężczyznę. Świadkowie myśleli, że agresor był pod wpływem środków odurzających. Wezwano karetkę pogotowia. Zatrzymany trafił do szpitala, gdzie pobrano mu krew do badań.
Jak poinformowała w sobotę policja, funkcjonariusze przesłuchali już wszystkich uczestników incydentu i naocznych świadków. Z ich zeznań wynika, że zatrzymany mógł skierować groźby karalne pod adresem jednego z sąsiadów. Dokumenty tej sprawy zostały przesłane do prokuratury, do oceny prawno-karnej.
Policja dementuje plotki
Policjanci opublikowali na Facebooku post, w którym wyjaśniają szczegóły. W piątek jedna z mieszkanek osiedla napisała w mediach społecznościowym o ataku na chłopców o charakterze ksenofobicznym. Agresywny mężczyzna miał krzyczeć w trakcie zdarzenia "Polska dla Polaków".
Policja zdementowała te plotki. Potwierdzono fakt, iż zaatakowani chłopcy są z pochodzenia Ormianami. Jednak urodzili się oni w Polsce, a ich rodzice przyjechali do kraju dawno temu. Zaatakowani zaprzeczyli pogłoskom, o których napisała mieszkanka osiedla.
Przeczytaj także: