Kierowcom ciężarówek w Dover puszczają nerwy. Grupa mężczyzn ruszyła na policjantów. Funkcjonariusze byli przez nich popychani przy akompaniamencie gwizdów i wściekłych okrzyków.
Do incydentu doszło w środę rano. Nie ma informacji o rannych, nie podano także przyczyny wybuchu wściekłości, ale łatwo można się jej domyślić. Kierowcy są rozsierdzeni z powodu chaosu panującego na granicy Wielkiej Brytanii.
Mam nadzieję, że dziś rano zobaczycie ludzi i samochody ciężarowe pokonujące Kanał La Manche – powiedział Robert Jenrick, sekretarz ds. mieszkaniowych w wywiadzie dla telewizji Sky News.
Czytaj też: Zaufał nawigacji. Kierowca wjechał do Wisły
Niestety są opóźnienia. Władze Wielkiej Brytanii przyznają, że usunięcie zatoru zajmie nawet kilka dni. Dopiero we wtorek wieczorem przyszła informacja o zdjęciu przez Francję blokady nałożonej na granicę z Wielką Brytanią. Teraz pomóc w zapewnieniu większej przepustowości mają siły zbrojne.
Przed przekroczeniem granicy kierowcy muszą poddać się testowi na koronawirusa, wynik negatywny pozwala opuścić Wielką Brytanię. Jeśli dana osoba uzyska wynik pozytywny, czeka ją kolejny test i ewentualnie pokój w hotelu na czas kwarantanny. Dla kierowców jasne jest, że wielu z nich nie dotrze na święta do swoich domów.
Nie dają nam jedzenia, nie dają nam napojów, nie zapewniają nam dostępu do łazienek, nic nam nie dają. Sytuacja jest w zasadzie nieludzka, muszą to jakoś rozwiązać – powiedział agencji Reutera jeden z kierowców.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.