Niedawne pożary na wyspie Maui to jedno z najbardziej tragicznych wydarzeń tego typu w historii USA. Życie w tym kataklizmie straciło już 115 osób, ale lista zmarłych najpewniej się poszerzy. Wciąż bowiem za zaginione uznaje się blisko 400 osób.
Wiemy już, że jedną ze 115 osób, które straciły życie w wyniku pożaru, był 14-letni Keyiro, adoptowany przez Luz Vargas oraz jej męża. Kiedy ogień dotarł do miasta Lahaina, gdzie znajdował się ich dom, Luz znajdowała się w pracy oddalonej o osiem kilometrów. Gdy tylko dowiedziała się, że ogień objął ich domostwo, natychmiast wróciła w jego okolice, mimo blokad ustanowionych przez policjantów
Na miejscu Luz Vargas zastała już tylko zgliszcza swojego domu. Informacją, która wydawała się ją uspokajać, był fakt, że pracujący na miejscu ratownicy oznajmili, iż budynek został sprawdzony pod kątem obecności ludzi. Stwierdzili oni, że nikt nie został znaleziony we wnętrzu domu. Jak się jednak okazało, radość była przedwczesna.
Nadzieja okazała się fałszywa
Po dwóch dniach rodzina rozpoczęła przeszukiwanie domu. Wówczas dokonano makabrycznego odkrycia - rodzice odnaleźli bowiem zwęglone zwłoki 14-latka. Co więcej, dziecko odnaleziono wraz z psem, do którego przytulił się Keyiro, szukając wsparcia w ostatnich momentach. Ciało chłopca zostało zawinięte w ubrania i przeniesione do najbliższego komisariatu policji, znajdującego się 800 metrów dalej.
Rodzina tragicznie zmarłego Keyiro nie pozostała jednak bez wsparcia. W sieci trwa bowiem zbiórka mająca pokryć koszty pogrzebu chłopca. W chwili pisania artykułu na koncie tej akcji znajdowało się nieco ponad 40 tysięcy dolarów, czyli blisko 170 tysięcy złotych.