Francuzi nie mogą spać spokojnie. 18 sierpnia prefektura Var opublikowała najnowszy raport, z którego wynika, że prawie 1200 strażaków nadal walczy tam z pożarami. Te zostały wywołane przez suszę, upały i wiatr mistral. Na szczęście z dokumentu wynikało, że w nocy płomienie przestały się rozprzestrzeniać.
Czytaj także: Prawda o pielgrzymkach do Częstochowy. "167 wezwań"
Francuscy strażacy stanęli przed bardzo trudnym zadaniem. Gaszenie pożarów na Lazurowym Wybrzeżu stanowi dodatkowe wyzwanie ze względu na strukturę terenu. Jego niektóre partie są dla gaszących niedostępne. Można tam dotrzeć jedynie drogą powietrzną. 17 sierpnia w akcję gaśniczą zaangażowano więc 11 samolotów.
Pożary zagrażają okolicznym domostwom. Spowodowało to konieczność ewakuacji aż 7 tysięcy osób z domów i kempingów. Każdy z ewakuowanych został przetransportowany do jednego z piętnastu ośrodków recepcyjnych znajdujących się w gminach Bormes-les-Mimosas, Cavalaire, Cogolin, La Croix-Valmer, Grimaud, Le Lavandou i Sainte-Maxime. Nadal zamknięte pozostaje aż dziewięć dróg departamentalnych. Ogniem zagrożone są wszystkie obszary leśne.
Pożar zaskoczył okolicznych mieszkańców. Klęska na taką skalę nie była tam widziana od 1990 roku. W ciągu kilkudziesięciu godzin zapłonęło aż 7 tysięcy hektarów. Nadal prowadzone są prace nad przywróceniem funkcjonowania sieci dystrybucji telefonicznej i elektrycznej.
To pożar, który zaskoczył nas szybkością rozprzestrzeniania się, gdyż w ciągu kilkudziesięciu godzin objął prawie 7 tys. ha. Jest to zjawisko, którego nie widziano w Var od 1990 r. – powiedział dyrektor Agencji Obrony Lasu przed Pożarami Jean-Louis Pestour.