Sprawdzamy pogodę dla Ciebie...
aktualizacja 

Wikariusz z Lądka-Zdroju "był blisko śmierci". Dramatyczna relacja proboszcza

48

Wikariusz z parafii Narodzenia NMP w Lądku-Zdroju zamykał kościół, gdy miasto zalała potężna fala. Był zdany tylko na siebie. Nikt nie mógł mu pomóc, bo "wszędzie kłębiły się fale". - Był blisko śmierci - mówi proboszcz parafii ks. Aleksander Trojan w rozmowie z TV Trwam.

Wikariusz z Lądka-Zdroju "był blisko śmierci". Dramatyczna relacja proboszcza
Wikariusz z Lądka-Zdroju "był blisko śmierci". (Facebook, diecezja.swidnica.pl)

Lądek-Zdrój został potwornie zniszczony przez powódź. Fala zdewastowała domy, drogi, chodniki, mosty, tereny zielone.

- Całe miasto jest zniszczone. Zerwało wszystkie mosty, w tym piękny, zabytkowy most św. Jana z XVI wieku. Jeden wiadukt został. Byłem na takim spotkaniu w liceum, które organizował burmistrz. Tam przyszło około 200 osób. Nie mieli się gdzie podziać. Wszystkie domy zostały zalane i zniszczone. Też naszej pani gospodyni, która u nas pracuje, zniszczyło całkowicie dom. W ostatniej chwili przybiegła na plebanię i zamieszkała na drugim piętrze (…). Obecnie nie mamy ani światła, ani gazu, ani wody - opowiada proboszcz parafii Narodzenia NMP w Lądku Zdroju, ks. Aleksander Trojan w rozmowie z TV Trwam.

W powodzi ucierpiały również świątynie, w tym kościół Narodzenia NMP w Lądku-Zdroju.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Zobacz także: "Ja już nie mam nawet siły płakać". Mieszkańcy Głuchołaz są bezradni

Z relacji proboszcza parafii Narodzenia NMP wynika, że większość mieszkańców nie spodziewała się tak ogromnej fali, dlatego nie wszyscy zdążyli zabezpieczyć najcenniejsze rzeczy i dokumenty.

- Kiedy wiedzieliśmy, że powódź jest duża, zaczęliśmy wynosić z kancelarii dokumenty, ale nie zdążyliśmy, bo wybiło okna, drzwi. Woda zalała całą plebanię, kancelarię, jadalnię, kuchnię i kotłownię. Wszystko zostało zniszczone. Woda wdarła się również do kościoła parafialnego Narodzenia NMP, który jest perełką baroku. Woda, która dostała się do podziemi wysadziła część posadzki - relacjonuje ks. Trojan.

Wikariusz zamykał kościół, gdy miasto zalała fala

Prawdziwy dramat przeżył wikariusz parafii, ks. Krzysztof Bednarczyk, gdy fala zalała miasto. Duchowny chwilę przed powodzią poszedł zamknąć kościół. Gdyby nie parapet, na który się wdrapał ta historia mogła zakończyć się tragedią.

- Mieliśmy tragiczną przygodę. Ksiądz wikariusz, Krzysztof Bednarczyk, poszedł zamykać kościół i nie wiedział, że idzie potężna fala. Jak wyszedł z kościoła, fala go porwała. Na szczęście dopłynął do muru i złapał się parapetu. Wyszedł z trudem na parapet. Nie mogliśmy go uratować, bo wszędzie kłębiły się fale. Musieliśmy półtora godziny poczekać, aż woda opadnie i dopiero weszliśmy do pomieszczenia, żeby wyciągnąć go przez okno. Był wychłodzony. Był blisko śmierci - opowiada proboszcz parafii Narodzenia NMP w Lądku Zdroju.
Autor: ESO
Dziękujemy za Twoją ocenę!

Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Które z określeń najlepiej opisują artykuł:
Wybrane dla Ciebie
Łatwiejszy dostęp do pomocy psychologicznej dla nastolatków? "Zmiany od dawna oczekiwane"
Groźny wypadek w Piotrkowie. Samochód wjechał w przystanek
Skandaliczna interwencja w Gdańsku. "Nie jestem zwykłym psem"
"Straszna tragedia". Szkoła żegna 14-letnią Natalię
Banan i kawałek taśmy klejącej. Kontrowersyjne dzieło sprzedane za miliony
Lewandowski nigdy nie był tak szczery. Otrzymał ważny telefon
Sukces astronomów. Uchwycili umierającą gwiazdę spoza Drogi Mlecznej
Mieszkają w Polsce, a pracują w Niemczech. Opowiedzieli o zarobkach
Starych samochodów nie będzie można naprawić? Komisja Europejska wyjaśnia
To odróżnia Ronaldo od Messiego. Laureat Złotej Piłki wskazał szczegół
Robert Lewandowski idzie po Złotą Piłkę? Znany portal pokazał swój ranking
Białoruska propaganda straszy Polską. "Demony chcą przejąć Białoruś"
Przejdź na
Oferty dla Ciebie
Wystąpił problem z wyświetleniem strony Kliknij tutaj, aby wyświetlić