Tragiczna informacja została przekazana w sobotę (22 lutego). Niestety, medycy nie zdołali uratować chłopca.
Dziecko zmarło wczoraj w godzinach popołudniowych - powiedziała w rozmowie z TVN24 rzeczniczka Uniwersyteckiego Szpitala Dziecięcego w Krakowie Katarzyna Pokorna-Hryniszyn.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Ustalenia mundurowych wskazują na to, że w momencie wypadku armatka była nieczynna.
Armatka była odgrodzona metalową siatką. Chłopak wjechał w siatkę, przerwał ją i uderzył w obudowę armatki śnieżnej. Chłopiec miał kask, który jest obowiązkowy dla osób do 15. roku życia, ale mimo wszystko jego obrażenia były bardzo poważne - przekazała TVN24 podinsp. Katarzyna Cisło.
Śledztwo w tej sprawie prowadzi policja pod nadzorem prokuratury. Funkcjonariusze weryfikują, czy armatka była odpowiednio zabezpieczona.
Wypadek miał miejsce przed południem
Ze wstępnych ustaleń wynika, że młody narciarz podczas jazdy na stoku, z niewyjaśnionych na obecną chwilę przyczyn, uderzył w armatkę śnieżną. 13-latek z obrażeniami ciała został przetransportowany Lotniczym Pogotowiem Ratunkowym do szpitala. Na miejscu policjanci wykonali czynności procesowe. Dokładne okoliczności i przyczyny tego zdarzenia są obecnie ustalane - mówiła krótko po zdarzeniu rzeczniczka sądeckiej policji kom. Justyna Basiaga, cytowana przez PAP.
Do wypadku doszło na Jaworzynie Krynickiej tuż przed południem. Armatki śnieżne są instalowane na stokach narciarskich na cały sezon, ale muszą być stosownie zabezpieczone, a trasa do jazdy na nartach powinna mieć oznaczenia.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.