Rankiem 6 kwietnia luksusowa willa położona w mieście Menaggio nad jeziorem Como stanęła w płomieniach. Szybko okazało się, że jest to dom rosyjskiego propagandysty i poplecznika Putina, Władimira Sołowjowa.
Nieznani ludzie próbowali za pomocą opon podpalić rezydencję, jak podaje 24tv.ua. Ratownikom udało się powstrzymać rozprzestrzenianie się ognia. Do wiadomości publicznej nie podano jednak, jak duża jest skala zniszczeń.
To nie jest jedyny dom propagandzisty Kremla. Ekipa opozycyjnego rosyjskiego polityka Aleksieja Nawalnego znalazła we Włoszech jeszcze dwa domy Władimira Sołowjowa, z których jeden jest przepisany na jego matkę.
Włochy zatwierdziły sankcje gospodarcze wobec rosyjskich oligarchów. Majątek popleczników Władimira Putina został skonfiskowany przez rząd włoski, więc w teorii willa nie należy do Sołowjowa. Ten zresztą żalił się z tego powodu w jednym ze swoich programów emitowanych na kanale Rossija 1.
Zrobiłem wszystko, co było trzeba. I nagle ktoś zdecydował, że ten dziennikarz jest na liście osób objętych sankcjami. I że to ma wpływ na nieruchomości, które posiada. Moment! Przecież powiedzieliście nam, że w Europie panuje święte prawo własności - grzmiał wówczas.
Dziennikarz z kanałem jest związany od około dekady. Prowadzi tam program "Moskwa. Kreml. Putin" relacjonujący działania prezydenta Rosji. Przekaz programu jest zgodny z propagandową narracją Kremla.