W 2018 roku w centrum Gdańska doszło do bójki. Wówczas wnuk Lecha Wałęsy - Bartłomiej W. i dwaj jego koledzy spotkali dwóch Szwedów. Od słowa do słowa, rozmowa przerodziła się bójkę. Ofiara doznała złamania obu piszczeli. Napastnicy ukradli telefon o wartości 350 złotych i uciekli, pozostawiając obcokrajowców rannych, którzy zostali przewiezieni do szpitala.
Kilka dni później Bartłomiej W. z kolegą zaatakowali licealistę, który próbował obronić znajomego przed ich atakiem w centrum Gdańska. Napastnicy brutalnie pobili swoją ofiarę, a podczas rozprawy poszkodowany opowiedział, że uderzenie, które otrzymał od jednego z nich, było na tyle mocne, że stracił dwa przednie zęby.
Miałem podniesione ręce w górze i nie miałem żadnych złych zamiarów. Bartłomiej W. uderzył mnie jednak pięścią prosto w zęby. Spadły mi okulary, byłem mocno oszołomiony. Widziałem jeszcze, jak Dawid W. okłada ciosami kolegę i po jakimś czasie obaj napastnicy uciekli - powiedział w sądzie poszkodowany licealista.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Wnuk Wałęsy siedzi w więzieniu
Początkowo, sąd skazał Bartłomieja W. na rok pozbawienia wolności za oba incydenty, mimo że prokuratura żądała 6 lat i 8 miesięcy. Jego czyny zostały zakwalifikowane jako pobicie. Damian M. otrzymał surowszy wyrok - 4 lata i 3 miesiące więzienia. Oskar N. został skazany jedynie na 30 dni więzienia za kradzież telefonu.
Prokuratura złożyła apelację, a Sąd Okręgowy w Gdańsku nakazał ponowne rozpatrzenie sprawy. W marcu 2022 roku oskarżeni ponownie usłyszeli wyrok. Najwyższy otrzymał Dawid M., bo zdaniem sądu był najbardziej agresywny - sześć lat więzienia, Oskar N. oraz Bartłomiej W. po cztery lata więzienia. Aktualnie odbywają kary pozbawienia wolności w zakładzie karnym.
Wnuk Lecha Wałęsy nie przyznawał się do winy
Podczas procesu, sąd ustalił, że podczas napadu Dawid M. zaatakował pokrzywdzonego pałką teleskopową, którą zabrał z domu. Wnuk byłego prezydenta dołączył do ataku kopiąc obcokrajowca. Gdy obaj upadli, dołączył do nich Oskar N., który ukradł telefon.
Pan W. nie przyznawał się w ogóle do winy w zakresie tego zdarzenia i odmawiał składania wyjaśnień. Oskar N. przyznał się do zaboru telefonu. Pan M. początkowo się nie przyznawał, a później się przyznał - informowała sędzia.
W listopadzie Sąd Okręgowy w Gdańsku odrzucił apelacje zarówno obrońców, jak i prokuratora. Wyrok ten stał się przedmiotem skargi kasacyjnej rozpatrywanej w środę (24 kwietnia). Pełnomocnicy Bartłomieja W. i Oskara N. złożyli skargę, sugerując, że doszło do nieprawidłowości procesowych, jednak Sąd Najwyższy nie podzielił ich argumentacji.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.