Annie Jacobsen, autorka bestsellerowych książek i finalistka nagrody Pulitzera w 2016 r., była gościem Stevena Bartletta w podcaście "The Diary of a CEO". Dziennikarka i autorka książki "Nuclear War: A Scenario" objaśniła, jak wyglądają procedury i scenariusze w razie ataku nuklearnego.
Jeśli dojdzie do "wymiany nuklearnej" - a mówimy tu o rakietach balistycznych o zasięgu międzykontynentalnym - nie zatrzyma się ona aż do końca świata. Mówimy tu o sekundach i minutach, a nie dniach, tygodniach i miesiącach - powiedziała Jacobsen.
Zbierając materiały do swojej książki, dziennikarka rozmawiała z byłymi sekretarzami obrony Stanów Zjednoczonych, byłym dowódcą atomowego okrętu podwodnego i byłym szefem ds. cyberbezpieczeństwa w Departamencie Obrony. Powiedziała, że wszyscy byli zdania, że "zagrożenie nuklearne jest realne".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Wojna nuklearna na filmach a rzeczywistość
Dziennikarka objaśniła, że wbrew wiedzy, którą często czerpiemy z filmów sensacyjnych, w rzeczywistości Prezydent Stanów Zjednoczonych może samodzielnie zdecydować o ataku nuklearnym. Odpowiedziała, że to jedyny możliwy scenariusz.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Międzykontynentalny pocisk balistyczny z głowicą nuklearną jest w stanie dosięgnąć cel, znajdujący się na innym kontynencie w pół godziny. I właśnie czas ma tutaj kluczowe znaczenie.
"To tylko 30 minut. To nie jest tak, że "Hej, chłopaki, powinniśmy rozpocząć wojnę w Iraku. Przedyskutujmy to, podebatujmy". To jest sytuacja: "Do Stanów Zjednoczonych zbliża się rakieta balistyczna i musimy działać". I dlatego, w najprostszy sposób tłumacząc to laikowi, istnieje absolutna władza prezydencka" - wyjaśniła Jacobsen.
Krajobraz po nuklearnej zagładzie
Dziennikarka powiedziała, że chciała też uświadomić ludzi, którzy nie zdają sobie sprawy, jak przerażająca jest wizja nuklearnej zagłady. Świat, który znamy, mógłby przestać istnieć w ciągu 72 minut.
Zobacz również: Przerażająca symulacja. Tak wygląda wybuch bomby atomowej
"Oprócz początkowego błysku światła termojądrowego o temperaturze 180 milionów stopni, który podpala wszystko w promieniu kilkunastu kilometrów. Oprócz efektu niszczącego wszystko w postaci podmuchu fali uderzeniowej, przez którą zawalają się wszystkie budynki. Wybuchają setki pożarów na skutek promieniowania. Zatruwane jest powietrze, które zabija ludzi w ciągu minut, godzin, dni i tygodni. Każdy z tych pożarów powoduje megapożar o powierzchni 100 lub więcej kilometrów kwadratowych - wyjaśniła autorka "Nuclear War: A Scenario".
Gospodarz podcastu Steven Bartlett zapytał co z ludźmi, którzy jednak przeżyją atak nuklearny. Dziennikarka odpowiedziała cytatem Nikity Chruszczowa: "Po wojnie nuklearnej ocaleni będą zazdrościć zmarłym".
Co z tymi, którzy przeżyli? Człowiek powraca do najbardziej pierwotnego, najbardziej brutalnego poziomu, gdy ludzie walczą o niewielkie zasoby, które pozostały, a przy okazji wszyscy są niedożywieni, chorzy, a większość straciła wszystko i wszystkich, których znali. Jakie to uczucie? - doprecyzowała Jacobsen.
Bezpieczne miejsce podczas wojny atomowej?
Dziennikarka podzieliła się też wiedzą na temat najbezpieczniejszego miejsca na ziemi, gdyby doszło do nuklearnej wojny. Ze względu na prawdopodobne uniknięcie ataku, najbezpieczniejszymi miejscami byłyby Australia i Nowa Zelandia. Tam zachowałyby się zasoby i warunki sprzyjające rolnictwu.
"Rolnictwo upadnie, a kiedy upadnie rolnictwo, ludzie po prostu umierają, a na dodatek dochodzi do zatrucia promieniowaniem, ponieważ warstwa ozonowa zostanie tak uszkodzona i zniszczona, że nie będzie można przebywać na zewnątrz w świetle słonecznym, w związku z czym ludzie będą zmuszeni żyć pod ziemią i walczyć o żywność. Wszędzie z wyjątkiem Nowej Zelandii i Australii - powiedziała Annie Jacobsen.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.