Agresja Rosji na Ukrainę trwa od 10 dni. Przez krwawą wojnę cierpią wszyscy Ukraińcy. Wojna dotyka jednak najbardziej kobiety, dzieci, ale też seniorzy i seniorki, którzy zdani są na los innych. Brutalny los dotknął także podopiecznych domu starości dla samotnych osób w Ukrainie.
Od 30 lat placówkę nad Dniestrem prowadzi ojciec Piotr Czapliński. Gdy zrzucono pierwsze bomby na Ukrainę, zamiast uciec, postanowił zostać z potrzebującymi go seniorami. Teraz prosi o pomoc w trudnym czasie. Zbiera pieniądze, by zapewnić potrzebującym m.in. jedzenie. Zapasy kończą się za dwa tygodnie.
W momencie, gdy wróg wkroczył na ziemie naszych braci ze wschodu, jak wielu, tak i ja, miałem możliwość bezpiecznego powrotu do Polski. Jednak podjąłem decyzję o pozostaniu ze swoimi podopiecznymi. Nie pozostawiłem ich samych - czytamy na stronie zbiórki.
Mają zapasy tylko na 2 tygodnie. "Nikt o nich nie mówi i nie pamięta"
Piotr Czapliński opisał sytuację potrzebujących seniorów. Zdradził, że ma pod opieką 25 osób, z czego 9 nie jest w stanie poruszać się samodzielnie, są to osoby leżące. Ewakuowane są tam także osoby z Kijowa i Charkowa.
Ich sytuacja jest dramatyczna! Zapasy mamy tylko na 2 tygodnie. W obecnej chwili mam pod swoją opieką 25 osób, w tym 9 leżących. Dodatkowo dotarło do nas 50 osób z Kijowa i Charkowa. O tych osobach nikt nie mówi i nikt nie pamięta (zrzutka.pl).
Z opisu zbiórki dowiadujemy się, że pieniądze zostaną przeznaczone na zakup leków dla podopiecznych, którzy są na Ukrainie. Aby wesprzeć seniorów wystarczy kliknąć w TEN LINK.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.