Od listopada na stronie Rejonowego Zarządu Infrastruktury w Olsztynie można znaleźć dokumentację zamówienia. Pełną: z informacjami z otwarcia ofert na budowę stanowiska i planami budowy. Dlaczego udostępniono dokumentację wojskowej instalacji w sieci?
Po kolei. Na stronie internetowej RZI można znaleźć zamówienie publiczne opisane jako "Opracowanie programu inwestycji i dokumentacji budowlano-wykonawczej wraz z częścią kosztorysową dla – budowa pozycji bojowej wraz z infrastrukturą towarzyszącą dla potrzeb Centrum Rozpoznania i Wsparcia Walki Radioelektronicznej w Grójcu". Na tej samej stronie udostępniono dość szczegółowe plany inwestycji.
Mówimy bezsprzecznie o wojskowej stacji nasłuchowej. To od początku do końca powinno być wyłączone z jawności - mówi o2.pl płk Maciej Matysiak, były zastępca szefa Służby Kontrwywiadu Wojskowego i ekspert fundacji Stratpoints.
Walka elektroniczna i rozpoznanie
Centrum Rozpoznania i Wsparcia Walki Radioelektronicznej w Grójcu to bardzo ważna jednostka. Odpowiada za nasłuch, rozpoznanie radioelektroniczne i monitoring komunikacji wojskowej. Mówiąc krótko, nadzoruje komunikację wojskową przeciwnika.
Służą do tego m.in. stacje nasłuchu. To one mają monitorować i ostrzegać przed np. koncentracjami wojsk przeciwnika. Taka stacja powstać ma kilkanaście kilometrów od granicy z Białorusią. A w tym akurat rejonie jest czego "słuchać" - znajdują się tam dwa duże poligony: w Domanowie i Różanej.
Tyle że RZI udostępnił w sieci nie tylko dokumentację zamówienia publicznego, ale także plany samego obiektu. Ujawniono, jak ma wyglądać, włącznie z dość szczegółowym planem stanowiska. Pobierając dokumentację, można m.in. poznać numer działki i jej lokalizajcę oraz zobaczyć, jak będzie wyglądało stanowisko, włącznie z odległościami czy sugerowanym rozmieszczeniem kamer systemu ochrony obiektu.
Potencjalny wróg mógłby wyciągnąć z dokumentacji takie szczegóły, jak odległości między budynkami i ich układ czy umiejscowienie reflektorów oświetlenia i kamer zewnętrznego na ogrodzeniu.
Zaproszenie wilka do kurnika
"To jest infrastruktura specjalna. To tak jakby zaprosić wilka do kurnika. Panowie, macie czas na rozpoznanie terenu, ustawienie aparatów, podstawienie ludzi i 'zalegendowanie' ich. Mówiąc prościej - na pełną inwigilację. Ktoś, kto na to pozwolił, nie dopełnił lub przekroczył swoje uprawnienia, i naraził bezpieczeństwo przyszłych pracowników" - mówi o2.pl były funkcjonariusz Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego.
Z kolei płk Matysiak tłumaczy, że całe to postępowanie powinno być prowadzone w trybie niejawnym. Nie tylko szczegóły zamówienia, ale i całość postępowania przetargowego. I dodaje, że ujawnienie tego rodzaju planów może być naruszeniem informacji niejawnej.
Głupota to mało powiedziane. Dyletanctwo w czystej postaci. Ujawnienie takich informacji to ułatwianie zadania przeciwnikowi - uważa płk Matysiak.
Dodaje, że w jego ocenie Białorusini, którzy podchodzą do spraw bezpieczeństwa militarnego fachowo, z pewnością bacznie i uważnie przyglądają się temu, co się dzieje pod Krynkami. I przypomina, że takie instalacje przeciwnik umieszcza w swoich planach dywersyjno-rozpoznawczych. Innymi słowy, wskazuje je jako ważny cel ataku. Np. przez wrogie wojska specjalne.
Kontrwywiad milczy, Grójec umywa ręce
Służba Kontrwywiadu Wojskowego powinna mieć to w nadzorze z poziomu centrali. Na pewno powinna o tym wiedzieć ekspozytura w Białymstoku i inspektorat SKW w Gdańsku. Za nadzór nad jednostką Grójcu odpowiada Centrala - dodaje płk Matysiak.
Wysłaliśmy w tej sprawie pytania zarówno do olsztyńskiego RZI, jak i do SKW. Do momentu publikacji nie uzyskaliśmy odpowiedzi. Odpowiedziało za to Centrum Rozpoznania i Wsparcia Walki Radioelektronicznego.
"W związku z otrzymanym mailem dotyczącym odpowiedzi na pytania w nim zawarte informuję, iż nie jesteśmy stroną i wszelkie zapytania proszę kierować do RZI Olsztyn" - brzmi odpowiedź.
A SKW powinno się przetargowi przyglądać. Płk Matysiak dodaje, że Białorusini nie zasypiają gruszek w popiele i zapewne już badają możliwości inwigilacji i infiltracji obiektu. Czy to przez agenturę w terenie, czy przez np. próby podstawienia swoich ludzi do budowy.
A przecież tzw. "płytki wywiad", czyli uważna obserwacja terenów przygranicznych, leży także w kompetencji białoruskich pograniczników. Podobnie zresztą jak w przypadku polskiej Straży Granicznej. Z uwagi na położenie miejsca budowy stacji płk Matysiak zakłada, że zostało ono wzięte pod obserwację także przez tę białoruską służbę.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.