Podlewski jest właścicielem hektarowej działki rolnej od 2007 roku. Kilka lat temu wystąpił do Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa z wnioskiem o przyznanie dopłat unijnych na posiadaną ziemię. Jak się okazało - nie może otrzymać środków.
Wszystko przez to, że ktoś wystąpił już do ARiMRu o przyznanie dopłat. Zdziwiony bohater reportażu programu Uwaga! TVN poprosił agencję o wyjaśnienie, ale otrzymał informację, że w tej sprawie musi udać się do prokuratury lub na policję.
Organy ścigania wyjaśniły, że z dopłaty pobiera wójt tamtejszej gminy. To zaskoczyło właściciela działki, bo nigdy nie udostępniał ziemi wójtowi, ani nie zezwalał na uzyskanie dopłat za grunt.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Czekałam na wójta przez długi czas po zgłoszeniu sprawy. Mógł przyjść, podać rękę i pogodzić się, ale nawet nie przyszedł – mówi Podlewski w materiale.
Prokuratura umorzyła śledztwo. Skąd taka decyzja?
Co ciekawe, prokuratura umorzyła śledztwo w sprawie przestępstwa. Jak informuje Janusz Borucki z Prokuratury Rejonowej w Świeciu — nie doszło do znamion czynu zabronionego.
Najpewniej wynika to z faktu zawiłości przepisów związanych z dopłatami. Te stanowią, że o środki może starać się nie właściciel ziemi, a osoba, która ją uprawia. Według ustaleń był to oficjalnie poprzedni posiadacz tej działki.
Mężczyzna poinformował, że Bogdan Podlewski przekazał mu działkę do uprawiania, gdyż ziemia rolna nie może leżeć ugorem. Ten jednak poddzierżawił grunt wójtowi, który następnie zawnioskował o dopłaty.
Czytaj także: Przerażające. Rosjanie zostawili je w Borodziance
Aktualnie sprawą zajmuje się sąd cywilny. ARiMR nie prowadzi postępowania wyjaśniającego. Paradoksem jest natomiast fakt, że właściciel Bogdan Podlewski otrzymał 1000 złotych grzywny za podwójny wniosek o przyznanie dopłat. Ten — mimo wielu kłopotów — nie chce konfliktu z wójtem i liczy na ugodę.