Ta historia wstrząsnęła Polską. 26 -letnia Helena pojechała opiekować się dziećmi na misji w Boliwii, a po trzech miesiącach już nie żyła. Nieznany morderca nocą zakradł się do ochronki dla dzieci, w której przebywały wolontariuszki i godził śmiertelnie nożem młodą kobietę.
Teraz przyjaciele tragicznie zmarłej Heleny, działający w Wolontariacie Misyjnym Salvator wnioskują o uznanie dziewczyny za błogosławioną. Do ich wniosku przychyliła się Archidiecezja Krakowska.
W chwili ustanowienia postulatora rozpoczyna się faza przygotowawcza procesu beatyfikacyjnego, w której głównym zadaniem jest zgromadzenie wszelkich dokumentów dotyczących życia Heleny Kmieć, a także pism, pamiętników, listów, wiadomości, itp., które były jej autorstwa. Na tym etapie zbierane są także wszystkie świadectwa, dotyczące znaków i łask, których uzyskanie przypisuje się wstawiennictwu kandydatki na ołtarze - wyjaśniają przedstawiciele kurii.
Czytaj także: Ksiądz wprost o kolędzie. Potrafi to wyczuć już od progu
Helena od lat pomagała jako wolontariuszka poza granicami kraju. W 2013 roku pojechała na misję do Zambii - przez dwa miesiące pracowała z dziećmi ulicy, ucząc ich czytania, pisania, angielskiego i matematyki oraz towarzysząc im w codziennym życiu. W Boliwii już w pierwszych dniach po przyjeździe malowała ściany, odnawiała sale w budynku dla dzieci, malując tam piękne kwiaty, taką pamiętają ją bliscy.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
To była taka osoba, która zawsze była uśmiechnięta. Było w niej coś takiego, czego opisać się nie da. Są takie osoby, z którymi po prostu chce się przebywać. Są takie osoby, które mobilizują, prowokują ku dobremu" – tak wspominał zmarłą na antenie TVP Info ksiądz Piotr Filas, prowincjał polskich Salwatorianów.
Helena Kmieć została pochowana w Libiążu. Zabójcę schwytano - został skazany na 30 lat pozbawienia wolności.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.