Zaledwie dzień temu media obiegła informacja o tym, że ochrona Antoniego Macierewicza, już jak nie był Ministrem Obrony Narodowej, a jedynie posłem i członkiem podkomisji smoleńskiej, kosztowała aż milion złotych.
Wielu osobom ta kwota może się wydać niezbyt wygórowana, skoro teraz większość mieszkań kosztuje ponad milion zł. Jednak nic bardziej mylnego. Bogusław Wołoszański porównał tę kwotę do... 22 lat pracy ratownika medycznego!
Nie wiem, jak Państwu, ale mnie praca ratownika medycznego wydaje się bardziej potrzebna, niż poselska praca pana Macierewicza - podsumował Wołoszański.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Wielu internautów skomentowało, że ich zdaniem jego praca jako posła Koalicji Obywatelskiej, jest też mniej warta, niż ratownika medycznego.
Milion za ochronę? Macierewicz nie odpuszcza
Antoni Macierewicz korzystał z ochrony Żandarmerii Wojskowej do 19 grudnia, kiedy Władysław Kosiniak-Kamysz, nowy szef MON, zadecydował o jej zawieszeniu. Jak wyjawił wiceszef MON, Cezary Tomczyk, ochrona ta kosztowała aż milion złotych. Kwota ta dotyczy ochrony w latach 2018-2023. Sama benzyna na przejazdy miała kosztować 230 tys. zł.
O te pieniądze, a dokładnie o ich zwrot, zapytał Antoniego Macierewicza dziennikarz Wirtualnej Polski, Patryk Michalski.
Ja rozumiem, że pan chciałby by za wszelką cenę ludzie, którzy prowadzą działania na rzecz bezpieczeństwa Polski, byli narażeni - odparł Macierewicz.
Dodał też, że za swoją pracę w komisji nie wziął ani złotówki. A dziennikarza odesłał do sprawdzenia tego, ile kosztuje ochrona samego Donalda Tuska.
Czytaj także: "Pieszczochy Czarnka". Były szef MEN: Byłem pośrednikiem
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.