W piątek 15 marca po godz. 12:00 Jarosław Kaczyński stanął przed komisją śledczą ds. Pegasusa. Przesłuchanie odbyło się z opóźnieniem, bowiem prezes PiS się spóźnił. Co go zatrzymało? Chciałby się powiedzieć... Sejm.
Wszystko wskazuje na to, że Jarosław Kaczyński się zgubił - donosi naTemat.pl. Wedle relacji dziennikarzy, chodził po Sejmie, a nawet wszedł do pustej sali. Do pomieszczenia, w którym miało miejsce przesłuchanie, dotarł dopiero po czasie.
Członkowie komisji i dziennikarze czekali kilka dodatkowych minut na jego przybycie. W tym czasie prezes PiS chodził po Sejmie, wszedł do pustej sali i dopiero po chwili udało mu się dotrzeć do właściwego pomieszczenia - czytamy.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Przesłuchanie Jarosława Kaczyńskiego
Kaczyński od początku miał obawy, że przyjdzie mu się zmierzyć z pytaniami, na które nie będzie w stanie odpowiedzieć.
Obawiam się, że tam będzie wiele pytań, na które ja nie jestem w stanie odpowiedzieć, bo po prostu moja orientacja w tej sprawie (...) obawiam się, niewiele przekracza, a może w ogóle nie przekracza tego, co jest w tej chwili w mediach – komentował Kaczyński.
Już na początku przesłuchania prezes PiS zaznaczył, że "nie może ujawnić tajemnic klauzulowanych".
Czytaj więcej: Taką emeryturę ma Kaczyński. Kwota powala.
Co to jest "afera Pegasusa"?
Pegasus to oprogramowanie pozwalające na szpiegowanie na odległość urządzeń elektronicznych. Do "afery Pegasusa" miało dojść za rządów Zjednoczonej Prawicy.
Jego ofiarą padł m.in. obecny europoseł KO i były szef sztabu wyborczego Koalicji Obywatelskiej Krzysztof Brejza, który miał być inwigilowany przed wyborami parlamentarnymi w 2019 roku aż 33 razy. Kolejną ofiarą afery była prokurator Ewa Wrzosek.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.