W Rosji wracają czasy wewnętrznego terroru. Reżim Władimira Putina zachęca obywateli do donoszenia na siebie nawzajem. W tym celu uruchomiono gorącą linię oraz stronę internetową, gdzie zgłaszać można "zdrajców" ojczyzny.
To rozwiązanie jak z czasów Józefa Stalina i NKWD. Podobne taktyki stosowano w latach 40. do pozbywania się osób sprzeciwiających się Partii Komunistycznej – zauważa brytyjski "Daily Mail".
Czytaj także: To główny cel Putina. Szef wywiadu nie ma wątpliwości
Zaczęła krytykować wojnę w rozmowie z nieznajomym. "Przyszli po nas"
Wszelkie osoby sprzeciwiające się inwazji Rosji na Ukrainę trafiają do więzienia. Jak wynika z informacji brytyjskich dziennikarzy, władze rozsyłają obywatelom instrukcje SMS-em, jak informować o "nieposłusznych" jednostkach. Potencjalni donosiciele mogą skorzystać z dedykowanego kanału w popularnym w Rosji serwisie społecznościowym Telegram.
Okazuje się, że kanały do zgłaszania "zdrajców ojczyzny" funkcjonują bardzo sprawnie. "Sunday Telegraph" opisuje historię 22-letniej ekspedientki ze sklepu w Moskwie. Kobieta spędziła dobę w więzieniu, po tym jak powiedziała spotkanemu w barze mężczyźnie, że nie popiera wojny.
To była luźna pogawędka. Bardzo się zdenerwował, że nie podzielamy jego opinii. Zaczął krzyczeć, że Putin ma całkowitą rację, a wojna w Ukrainie jest słuszna – opowiada 22-latka.
Awanturnik został wyrzucony z baru. Pół godziny później na miejscu stawiła się policja. Kobietę oraz jej znajomych poproszono o wyjście na zewnątrz.
Przyszli po nas. Spędziłam noc w więziennej celi – opisuje ekspedientka. I dodaje, że została ukarana grzywną za "dyskredytowanie rosyjskich sił zbrojnych".
To jednak nie pierwszy taki przypadek w ostatnim czasie. W Penzie w centralnej Rosji uczniowie donieśli na własną nauczycielkę po tym, jak potajemnie nagrali jej antywojenne wypowiedzi. Funkcjonariusze przyszli także po pewną mieszkankę Syberii, która udekorowała drzewo w ogrodzie niebieskimi i żółtymi wstążkami. Moskiewska policja aresztowała z kolei mężczyznę, który wywiesił w oknie flagę Ukrainy. Zatrzymano także funkcjonariusza, który miał krytykować wojnę w rozmowie z kolegami.
O wszystkich tych przypadkach donosi rosyjska grupa na rzecz praw człowieka OWD-Info. Szefowa działu prawnego organizacji Aleksandra Bajewa twierdzi, że sytuacja bardzo przypomina czasy stalinowskiego terroru.
Wygląda to jak w 1937 roku. Ludzie są przerażeni i donoszą na siebie nawzajem – podkreśla.
Aresztowania w Rosji. Władimir Putin ostrzega przed "szumowinami"
W sobotę podczas 14 demonstracji antywojennych w całej Rosji aresztowano 176 osób. Wypowiadanie się przeciwko inwazji na Ukrainę lub okazywanie dezaprobaty w tej sprawie jest zabronione przez prawo. Zakazane jest używanie chociażby słowa "wojna". Kreml podkreśla, że celem "specjalnej operacji wojskowej" jest denazyfikacja Ukrainy.
Władimir Putin wydał 16 marca ostrzeżenie dla nielojalnych rosyjskich oligarchów, nazywając ich "szumowinami". Podkreślił, że zdrajcy ojczyzny zostaną "wypluci na chodnik niczym komar, który przypadkowo wleciał do ust". Ostrzegł także, że Zachód chce wykorzystać "tych, którzy tu zarabiają, ale tam mieszkają" jako "piątą kolumnę" służącą do "dzielenia rosyjskiego społeczeństwa".
Nie oceniam tych, którzy mają wille w Miami abo na Riwierze Francuskiej. Którzy nie mogą wytrzymać bez ostryg, foie gras albo tak zwanej "wolności płciowej". Problem polega na tym, że mentalnie oni są tam, a nie tutaj, z naszymi ludźmi, w Rosji. (…) Jestem przekonany, że takie naturalne i potrzebne samooczyszczenie społeczeństwa tylko wzmocni nasz kraj, naszą solidarność i gotowość na wszelkie wyzwani – mówił Putin.
Obejrzyj także: Czy Putin zostanie obalony? Miller o dwóch możliwościach
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.