Brutalny napad miał miejsce 4 lipca w popularnym turystycznym kurorcie Albufeira, na południowym wybrzeżu Portugalii. Pochodzący z Troedyrhiw w Walii Joel Collins został zaatakowany podczas powrotu do hotelu z wieczoru kawalerskiego.
Nieprzytomnego Brytyjczyka znalazł na ulicy przypadkowy przechodzień. Poszkodowany z czterema ranami kłutymi został błyskawicznie przetransportowany prywatnym samochodem do szpitala w Faro. Tam trafił na oddział intensywnej terapii.
Wracał do hotelu i został zaatakowany nożem. Kolejny taki napad
Joel Collins przeszedł w placówce medycznej serię operacji. Lekarze opisują, że miał uszkodzoną trzustkę, płuca, jelita oraz żołądek. Obecnie mężczyzna przybywa w śpiączce.
Zdruzgotana rodzina opisuje, że czuje się pozostawiona na pastwę losu przez portugalskie władze. Wiadomość o incydencie dotarła jednak do innego Brytyjczyka, Alexem Evansa. Mężczyzna w maju padł ofiarą podobnego ataku w tej samej okolicy.
W przypadku Evansa napastnicy zadali mu trzy ciosy nożem. On również został przewieziony do szpitala przez przypadkowego przechodnia. Lekarze ocenili, że szybka interwencja ocaliła mu życie.
Brytyjczyk zaatakowany w popularnym kurorcie. "Policja nic z tym nie robi"
Personel szpitala twierdzi, że mężczyzna trafił do placówki bez telefonu i jakichkolwiek dokumentów. W poniedziałek 25 lipca ma przejść kolejną operację.
Ludzie wypoczywający w okolicy powinni zachować szczególną ostrożność. Wygląda na to, że policja nic z tym nie robi. To kolejna tego typu zbrodnia, a urzędnicy nie podjęli jakichkolwiek działań – podkreśla Heidi Collins, siostra zaatakowanego mężczyzny.
Rodzina Joela założyła w sieci internetową zbiórkę. Pieniądze mają pomóc pokryć koszty kolejnych operacji oraz transportu medycznego mężczyzny do kraju.
Obejrzyj także: Tragedia w szkole podstawowej. Nie żyje uczeń dźgnięty nożem
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.