W minionym tygodniu Stany Zjednoczone postawione były w najwyższy stopień gotowości. Wszystko za sprawą huraganu Milton, który zbliżając się do południowych stanów, osiągał najwyższy stopień w pięciostopniowej skali. W związku z nadchodzącym zagrożeniem władze ogłosiły ewakuacje mieszkańców m.in. z zachodniej Florydy.
Huragan, choć nie okazał się tak silny jak zapowiadano, zdołał doszczętnie zniszczyć powyżej stu domów a kolejne setki poważnie uszkodzić. To jak wielka jest skala strat, wciąż nie jest jasne, ponieważ wiele osób dopiero wraca do swoich domów. Tam jednak mogą czekać na nich spore niespodzianki, o czym przekonał się m.in. mieszkaniec Stuart, Emile De Cuba.
Wróciłem do domu wczoraj koło 11:30 i kiedy przeszedłem obok rozsuwanych drzwi, krzyknąłem: Wow! - relacjonował w rozmowie z WPTV Amerykanin.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Aligatory wyszyły na ulice po huraganie Milton
Jego zaskoczenie nie dotyczyło jednak skali zniszczeń, ponieważ huragan jedynie lekko uszkodził dom. Reakcje wywołał niespodziewany gość, którym okazał się leżący na dnie przydomowego basenu aligator. Mężczyzna widząc to, natychmiast zadzwonił po służby, które wyciągnęły, a następnie przetransportowały gada w bezpieczne miejsce.
Amerykanin zastanawiał się, w jaki sposób zwierzę zdołało dostać się na jego posesję, która z obu stron była ogrodzona przez płoty. Jak wyjaśnił mu później inspektor ds. dzikiej przyrody, aligator najprawdopodobniej ze względu na powódź został zmuszony do ucieczki z dotychczasowego zbiornika i wspinając się po siatce, zdołał dostać się do jego basenu.
Przypadek ze Stuart nie jest odosobniony. W związku z istniejącym ryzykiem spotkania niebezpiecznych zwierząt po huraganie jeszcze przed ewakuacją amerykańska Komisja ds. Ochrony Dzikiej Przyrody i Ryb ostrzegała przed zagrożeniem i apelowała o niewchodzenie do wody tuż po powodzi.