Nie jest tajemnicą, że Grupa Wagnera, której szefem był zmarły Jewgienij Prigożyn, rekrutowała więźniów, aby walczyli na wojnie w Ukrainie.
Niektórzy dostali szansę na nowe życie, jednak nie wszyscy skorzystali z tej możliwości. Jeden z Rosjan, który przez sześć miesięcy walczył w Ukrainie, musiał wrócić do więzienia.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Jak informuje strona 102.ru, gwałciciel, który został zwolniony z więzienia i wysłany na front, wrócił z wojny do domu i ponownie zgwałcił mieszkankę obwodu wołgogradzkiego.
Mężczyzna jest w rękach policji. Do zbrodni doszło między 17-18 października w miejscowości Kotowo. Warto podkreślić, że kilka dni wcześniej, 11 października, oficjalnie zakończył służbę wojskową.
Teraz odsiedzi wyrok za gwałt - i będzie chodzić do szkół, aby opowiadać dzieciom historie o bohaterskiej walce z faszyzmem - komentuje na portalu X (dawniej Twitter) Denis Kazansky, ukraiński bloger, komentator polityczny i dziennikarz.
Rosjanie wracają za kratki
To nie pierwszy taki przypadek, gdy rosyjski wiezień, który przez sześć miesięcy walczył w Ukrainie, teraz wraca za kratki.
Na początku października głośno było o tym, że w rosyjskiej wsi Jermakowskie spłonął dom. Potem znaleziono ciało 68-letniej gospodyni domowej Nadieżdy B., a po ugaszeniu pożaru na werandzie znaleziono ciało jej córki, 35-letniej Julii T.
Policjanci przesłuchali świadków zdarzenia i rozpoczęli poszukiwania Denisa S., byłego bojownika grupy Wagnera, który w listopadzie 2022 r. z kolonii karnej wyjechał na front, walczył przez sześć miesięcy i otrzymał ułaskawienie.
Wcześniej odsiedział rok za spowodowanie ciężkiego uszkodzenia ciała. Teraz ponownie jednak został aresztowany i najbliższe kilkanaście lat spędzi w więzieniu.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.