Kosmiczne ceny za przejazdy taksówką to efekt zmiany przepisów do jakich doszło w połowie czerwca.
Wynika z nich, że każdy kierowca świadczący usługi przewozu osób korzystający z aplikacji (Uber, Bolt, FreeNow) musi posiadać polskie prawo jazdy.
Dobrze obrazuje to sytuacja z Gdyni, którą opisuje lokalny portal Trójmiasto.pl. Nagłe zniknięcie z rynku w związku ze zmianą przepisów, wielu samochodów świadczących usługi transportu osób, cennik taksówek drastycznie poszybował w górę.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Jak bardzo? Przekonała się pani Martyna, która w ostatni piątek, 28 czerwca musiała szybko dojechać do pracy.
W piątek ok. 8 rano nasza pracownica Martyna musiała szybko dojechać do pracy na pilne wezwanie do pacjenta. Wzięła więc z postoju w Gdyni taksówkę do Nowego Portu w Gdańsku, żeby jak najszybciej dotrzeć do pracy. Sama niemal stałaby się pacjentem, kiedy zobaczyła rachunek za 24 km, który wystawił jej kierowca [dane zanonimizowane - dop. red.] na kwotę 373 zł. Nie wiem, czy można coś z tym zrobić. Ostrzegam przed tą taksówką. Paragon za ten przejazd w załączeniu - napisała pani Grażyna na jednej z grup na Facebooku.
Sprawę opisuje portal Trójmiasto.pl. A zbulwersowani internauci komentują: "Niedługo za cenę przejazdu, będzie można kupić taksówkę".
Przypadek z Gdyni nie jest jedyny w kwestii bajońskich cen za kurs na krótkich odcinkach. Podobną sytuację miał mężczyzna, który z Dworca Centralnego w Warszawie taksówką przejechał odcinek niespełna 16 kilometrów a za kurs zapłacił 329 złotych.