Do makabrycznego odkrycia na Lubelszczyźnie doszło w nocy z 13 na 14 czerwca. To właśnie wtedy policja została wezwana na farmę w Stasinie, gdzie podejrzewano znęcania się nad zwierzętami. Po przybyciu na miejsce funkcjonariusze przecierali oczy ze zdumienia.
Policjanci znaleźli na terenie posesji wielką mogiłę. Pod dachem wiaty wisiało około 300 sztuk oskórowanych zwierząt. Pierwotnie podejrzewano, że są to szczątki psów z pseudohodowli. Po interwencji weterynarza okazało się jednak, że ciała należały do lisów. Sprawę nagłośniło na Facebooku Stowarzyszenie Opieki nad Zwierzętami Lubelski Animals. Opublikowano również wstrząsające zdjęcia wysuszonych zwłok.
Właścicielem posesji okazał 75-letni mieszkaniec Lublina. Tusze martwych lisów miał znaleźć na pobliskiej działce. Wziął je do wysuszenia, gdyż karmił nimi swoje pięć psów.
Czworonogi były zadbane i wbrew doniesieniom nie znęcano się nad nimi. Jak poinformowało "Polskie Radio Lublin", 16 czerwca ma zapaść decyzja administracyjna powiatowego lekarza weterynarii o utylizacji trucheł. Sprawą zajmie się policja z pomocą prokuratury.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.