Polski influencer Piotr Pająk chwali się, że był już w 141 krajach świata. Podróżnik ma ambicje i jest na dobrej drodze, żeby odwiedzić je wszystkie. W swoją kolejną podroż wybrał się ze swoją dziewczyną Lalą Horosz. Para pojechała na Białoruś. Już na granicy czekało na nich nieprzyjemne przesłuchanie.
Czytaj więcej na ten temat: "Spora różnica". Zobaczył ceny na Białorusi i chwycił za telefon
Podczas pobytu w Mińsku para podróżników postanowiła sprawdzić, co można zjeść w Mak.by. Tak nazywa się teraz sieć restauracji z burgerami, która powstała po wyjściu McDonaldsa z Białorusi.
Ściema czy idealna kopia? Czy to wielka ściema prawdziwego McDonald's? - pyta influencer w swoich mediach społecznościowych.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Białoruski Mak.by - czyli McDonald's w kraju Łukaszenki
Do posta dołączony jest krótki materiał filmowy. Pająk stoi przed restauracją, najprawdopodobniej w Mińsku. Już samo logo i jego kolory przywołują skojarzenia z amerykańską siecią serwującą fast food.
Jesteśmy właśnie pod Mak.by. Czyli jest to coś takiego jak McDonalds, czy może jest to prawdziwy McDonalds? Tylko po prostu ściemniają, że nim nie jest. Ze względu na sankcje, które dali Rosji i Białorusi przez wiadomo co. Zaraz sprawdzimy i przekonamy się co mają w środku - relacjonuje Piotr.
Po wejściu można odnieść wrażenie, że jest się w jednej z typowych restauracji McDonald's. A te mają bardzo podobny wystrój na całym świecie.
Wszystko wygląda totalnie 1 do 1 tak samo. Nawet panie mają takie same stroje. Wystrój jest ten sam, jedzenie wygląda tak samo. Zaraz spróbujemy, jak smakuje – relacjonuje influencer.
Widać, że zamówione jedzenie jest podobnie zapakowane. Kanapki i frytki też wyglądają jak żywcem wyjęte z tych z McDonalds'a.
Cheeseburger tak samo, BigMak troszkę inaczej. Ale to samo – podał swój werdykt Piotr Pająk.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.