Przedstawiciele rosyjskiego wojska przypadkowo mieli opublikować tekst o problemach w czasie mobilizacji poborowych do wojny z Ukrainą. Dokument szybko znikł z sieci. Ale jak wiadomo - w Internecie nic nie ginie. Zadbał o to rosyjski portal The Insider, który opublikował link do archiwum internetowego, gdzie dokument wciąż widnieje.
Brak gotowości społeczeństwa
W opublikowanym przez przypadek raporcie znalazło się pismo generała pułkownika Jewgienija Burdyńskiego, szefa Głównego Departamentu Organizacyjno-Mobilizacyjnego Sztabu Generalnego, który podał dwa główne problemy związane z falą rekrutacji jesienią ubiegłego roku. Pierwszym z nich miał być "brak gotowości części społeczeństwa do wypełniania obowiązków wojskowych" a drugim "zapewnienie właściwej ilości sprzętu wojskowego i zakwaterowania dla personelu". Desperacja popchnęła rosyjskie Ministerstwo Obrony do rekrutowania wśród pracowników firm ochroniarskich.
Zdaniem Budryńskiego po części winę ponosili blogerzy internetowy, przez których wielu Rosjan odmawiało pójścia na wojnę. Stąd decyzja o organizowaniu obławy na poborowych.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Jak podaje The Insider, komisje poborowe stworzyły bazę, do której trafiły dane przeszło 31 mln osób, w tym 2,9 mln w wieku poborowym. Rosyjskie władze miały też zbierać numery komórkowe i adresy e-mail poborowych.
Kreml nabrał wody w usta
Rosyjski rząd nie zabrał głosu w sprawie niefortunnej publikacji. W zeszłym roku Władimir Putin zarządził mobilizację, w czasie której chciał pozyskać 300 tys. rezerwistów. To wywołało panikę, tysiące Rosjan uciekło z kraju. Szacuje się, że Rosja dysponuje 2 milionami rezerwistów.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.