Obecny prezydent Andrzej Duda wygrał pierwszą turę wyborów ze sporą przewagą nad Rafałem Trzaskowskim. Wyścig o fotel prezydenta jednak wchodzi dopiero teraz w decydującą fazę. Obaj politycy wyruszyli w trasę po Polsce, aby spróbować do siebie jak najwięcej wyborców, którzy zdecydują o ich końcowym sukcesie bądź porażce.
Druga tura wyborów zaplanowana jest na 12 lipca. Zostało zatem 10 dni, aby te osoby, które nie są jeszcze zdecydowane na kogo oddać głos, podjęły decyzję. Duda przemawiał ostatnio w Człopie, gdzie poruszył temat programu 500+.
Duda nie wytrzymał. "To są dziady!"
Andrzej Duda podczas wizyty w województwie zachodniopomorskim mówił między innymi o inwestycjach, które chciałby zrealizować. Jak stwierdził, powinny być one rozwijane zarówno na poziomie lokalnym, jak i centralnym.
Chcę, żebyśmy wzmacniali naszą suwerenność. Chcę, żebyśmy budowali Baltic Pipe i żebyśmy budowali następny gazoport, tym razem prawdopodobnie pływający. Chce, żebyśmy rozwijali nasze porty w Gdańsku, w Gdyni i w Szczecinie. Chcę, żebyśmy realizowali wielkie inwestycje, jak przekop Mierzei Wiślanej - mówił.
Prawdziwą burzę wywołały jednak jego kolejne słowa. W wystąpieniu Dudy nie mogło oczywiście zabraknąć nawiązania do programów socjalnych, które zostały wprowadzone za jego kadencji. Flagowym projektem było "500 plus", do którego prezydent nie omieszkał się odnieść. Skrytykował jednak w bardzo dosadny sposób tych, którzy podawali w wątpliwość stan polskich finansów publicznych po wprowadzeniu tego programu.
Czytaj także: Wybory prezydenckie 2020. Nie wszędzie możesz głosować
Ci co mówili, że się Polska rozleci, że się budżet rozleci i polskie finanse, od 500 plus i obniżenia wieku emerytalnego, to są ludzie albo niepoważni, albo dziady, albo mieli jakiś udział w tym, że z Polski wypływało 50 mld zł VAT-u rocznie - ocenił.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.