Już niedługo Amerykanie wybiorą najważniejszego polityka na świecie. 3 listopada na terenie Stanów Zjednoczonych odbędą się pięćdziesiąte dziewiąte wybory prezydenckie, w wyniku których wyłoniony na kolejne cztery lata zostanie prezydent tego kraju. Bezpośrednią walkę o to stanowisko stoczy aktualny prezydent Donald Trump z politykiem Demokratów Joe Bidenem.
Kampania wyborcza w USA trwa w najlepsze i wkracza w decydujący etap. Politycy mają już za sobą wiele wieców i pierwszą debatę, która została nazwana jedną z najbardziej chaotycznych w historii. Od początku oficjalnego ogłoszenia kandydatury Joe Biden prowadzi w sondażach. Wiceprezydent za czasów Baracka Obamy wyprzedza Donalda Trumpa o siedem punktów procentowych w najnowszym badaniu dla BBC. Oznacza to, że jeśli wybory miałby odbyć się dziś, kandydat demokratów miałby 50 proc. głosów, spośród wszystkich obywateli biorących udział w wyborach.
System wyborów w USA różni się od systemu w Polsce. Nie zawsze wygrywa tam kandydat, który ma największą liczbę głosów od wyborców. Decydują głosy elektorów każdego stanu. Polega to na tym, że w momencie zwycięstwa któregoś kandydatów w głosowaniu bezpośrednim na jego konto wędrują głosy wszystkich elektorów danego stanu.
Należy być uważnym w typowaniu wyniku wyborów w USA. W 2016 roku wielu ekspertów się pomyliło. Decydującą rolę odegra 14 stanów. Głosy w pozostałych trzydziestu sześciu są raczej przesądzone. Według badania przeprowadzonego przez BBC triumf Bidenowi ma zapewnić zwycięstwo w takich stanach jak między innymi Arizona, Nevada, czy Północna Karolina. To właśnie w nich przewagę przed czterema laty miał Trump.