"Koniec liczenia - 06:21. Jeszcze "tylko" pakowanie, wysyłka elektro protokołu, wydruk, podpisy komisji, wywieszenie protokołu - i wtedy ja wypełnię swoje ostatnie 3 rubryki i mogę do domu" - pisze w swoich mediach społecznościowych członkini komisji wyborczej znajdującej się jednej z warszawskich podstawówek.
I dodaje, że podczas gdy ona i inni pracownicy PKW liczyli ostatnie głosy z referendum do szkoły przyszły panie sprzątające, by przygotować sale lekcyjne na przyjście uczniów.
Ale takich relacji od osób, które pracowały od wczoraj w obwodowych komisjach wyborczych, w sieci jest więcej. Członkowie i członkinie komisji opowiadają, jak wygląda poniedziałkowy powyborczy poranek.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Nam woźni kazali karty przenosić do piwnicy, bo blokujemy korytarz szkolny - pisze jedna z osób pracująca przy wyborach.
A inny członek komisji, którego OKW zlokalizowane było na terenie klubu sportowego, dodaje: "Trzy komisje w hali sportowej, a na piętrze... ludziki o 6 przyszły na siłkę. Wiosłują, truchtają na bieżniach i zasuwają na rowerkach" i swój wpis opatruje wymownym zdjęciem polskiego godła na tle stacjonarnych rowerków.
Swoimi emocjami na temat wyborów dzielą się też pracownicy placówek edukacyjnych:
Zaraz ruszam do pracy w podstawówce warszawskiej, też tam był okręg wyborczy i się zastanawiam, czy spotkam tam wymęczoną, ale BOHATERSKĄ Komisję. Wielki szacun i wdzięczność za Waszą pracę - pisze jedna z kobiet do osób zaangażowanych w liczenie głosów.