We środę, 31 stycznia, gościem Radia RMF24 był Robert Biedroń z Nowej Lewicy. Polityk w rozmowie z Piotrem Salakiem mówił m.in. o nadchodzących wyborach samorządowych.
Negocjacje w sprawie wspólnej listy nawet się nie rozpoczęły - przyznał Robert Biedroń. - Dostaliśmy mandat do negocjacji i nawet z tego mandatu nie mieliśmy okazji skorzystać - dodał w rozmowie w Radiu RMF24.
Zdaniem lidera Lewicy decyzje zapadły najprawdopodobniej na poziomie lokalnym Koalicji Obywatelskiej, a "obawy przed kompromisami przeważyły nad racjonalnymi argumentami za wspólnym startem".
Czytaj więcej: Miller drwi z angielskiego Dudy. "Trafiła nam się perła"
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Nie wiem, czyja to była decyzja, ale uważam, że to błąd dla całej koalicji rządzącej - stwierdził Robert Biedroń.
Podkreślił także, że do takiej współpracy potrzebne było zaangażowanie wszystkich stron. - Do tego tanga trzeba było trojga. I Lewicy, i Koalicji Obywatelskiej, i Trzeciej Drogi. Tak się nie stało. Każdy będzie szedł obok siebie, podkreślając jednocześnie różnice między nami. Uważam, że to błąd. Uważam, że wyborcy oczekiwali, że będziemy ze sobą współpracowali - dodał.
Czytaj również: Szymon Hołownia świętuje. "Jak nie mamy szczęścia w losowaniu"
Jego zdaniem przystąpienie do wyborów samorządowych w trzech różnych blokach może utrudnić walkę z partią Jarosława Kaczyńskiego, a szczególnie w regionach, gdzie realny próg wyborczy jest wysoki.
Biedroń: będziemy szli szeroką flanką lewicy
W rozmowie z Piotrem Salakiem Robert Biedroń wyraził swoje rozczarowania brakiem współpracy. Przyznał jednak, że lewica nie zamierza się poddawać. - Będziemy szli szeroką flanką lewicy - wyznał w RMF24.
Czytaj także: Tego brakowało Tuskowi w KPRM? Nowy zakup robi wrażenie