Jak podaje BBC, mieszkańcy i wolontariusze używają do zatrzymania ropy m.in. worków wypchanych słomą. Zbierają ją wspólnie z okolicznych pól. Wykorzystują również rurki z rajstop i włosia, które z założenia mają pochłaniać olej.
Wyciek ropy na Mauritiusie
Zgodnie z nakazem rządu wyciek ropy mieli powstrzymać przedstawiciele lokalnych władz. Jak podał agencja Reutera, wiceprezes armatora Mitsui OSK Lines, z którego tankowca nastąpił wyciek ropy, również zadeklarował pomoc i wysłanie ekipy do naprawienia skutków katastrofy ekologicznej.
Przeczytaj także: Bolesne zdjęcie z samolotu. Kilka godzin później wydarzyła się tragedia
W pracach nad zatrzymaniem ropy uczestniczy aktywista na rzecz środowiska Ashok Subron. Jak wyjaśnił, mieszkańcy Mauritiusa zrozumieli, że muszą sami włączyć się w ochronę wyspy i dlatego przystąpili do działania, niezależnie od decyzji rządu.
Ludzie zdali sobie sprawę, że muszą wziąć sprawy w swoje ręce. Jesteśmy tutaj, aby chronić naszą faunę i florę – wyjaśnił Ashok Subron w rozmowie z AFP.
Do usuwania zanieczyszczenia są wykorzystywane także śmigłowce. Operator Mitsui OSK Lines próbował rozmieścić wokół plamy ropy wysięgniki, jednak uniemożliwił to stopień wzburzenia morza.
Przedstawiciel Greenpeace Africa ostrzega, że ropa stanowi zagrożenie nie tylko dla mieszkańców. Zanieczyszczenia spowodują również śmierć licznych gatunków roślin i zwierząt, co odbije się na gospodarce Mauritiusa i może doprowadzić do głodu.
Tysiące gatunków zwierząt jest zagrożonych utonięciem w zanieczyszczonym morzu, co będzie miało tragiczne konsekwencje dla gospodarki, bezpieczeństwa żywnościowego i zdrowia mieszkańców Mauritiusa – wyjaśnił Happy Khamule z Greenpeace Africa.
Przeczytaj także: Przerażające zdjęcia z Mauritiusa. "Nigdy nie dojdziemy do siebie"