Nie wiadomo jeszcze w jakich dokładnie okolicznościach doszło do wycieku, który miał miejsce w niedzielę, 26 marca. Jednak o tym, że do największego naturalnego portu Europy za jaki uchodzi Poole Harbour dostało się blisko dwieście baryłek cieczy składającej się ropy i wody, poinformował właściciel odwiertu brytyjski oddział koncernu naftowego Perenco.
Koncern podkreślił też, ze wyciek został szybko opanowany. Zamknięto także rurociąg po obu stronach wycieku.
Teraz służby ratunkowe przy użyciu dronów i helikopterów próbują neutralizować skutki wycieku, a władze hrabstwa Dorstep ustalają, w których miejscach wybrzeża ropa najbardziej zanieczyściła plaże.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Każdy wyciek jest niezwykle poważną sprawą i zostanie wszczęte pełne dochodzenie, aby ustalić, co się stało w porcie w Poole" - powiedział Franck Dy, dyrektor generalny Wytch Farm w Perenco UK w specjalnie wydanym oświadczeniu.
Lokalne media informują, że zamknięto plaże w okolicy portu, a brytyjska agencja do spraw środowiska wydała specjalne komunikaty nawołujące do tego, by każdy kto miał kontakt z zanieczyszczoną przez ropę wodą możliwie szybko dokładnie umył się czystą wodą z dodatkiem mydła.
Czytaj także: Rosyjska "flota cieni". Tak po cichu chcą ominąć sankcje
Port oprócz swoich użytkowych funkcji, jest także terenem niezwykle ważnym przyrodniczo w tej części Anglii.
Lokalne media podkreślają, że jest także "miejscem o szczególnym znaczeniu naukowym, które jest domem dla różnych ptaków brodzących".
Lider lokalnej społeczności Phil Broadhead dodał, że ma że ma nadzieję, że "uniknęliśmy prawdziwej katastrofy". Dodał jednak, ze w jego opinii wypadek jest nie do przyjęcia.
Czytaj także: Orlen sprowadzi rosyjską ropę? Jest oficjalny komunikat