Niemiecki tabloid "Bild" opisał przygotowany przez Bundeswehrę scenariusz wojny z Rosją. Według niego w lutym 2024 roku Władimir Putin miałaby przeprowadzić mobilizację i wziąć do wojska 200 tys. obywateli. Moskwa miałaby sprowokować agresję wobec mniejszości rosyjskiej w krajach bałtyckich, co byłoby powodem rozpoczęcia we wrześniu ćwiczeń Zapad-2024 z udziałem 50 tys. żołnierzy w Rosji i na Białorusi.
Także jesienią 2024 roku Rosja przeniosłaby do Kaliningradu wojska i rakiety średniego zasięgu w celu zaatakowania przesmyku suwalskiego, który jako jedyny łączy drogą lądową kraje bałtyckie z Polską, a zatem z resztą sojuszników z NATO.
Po wyborach w USA w krajach bałtyckich miałoby dojść do kolejnych niepokojów. Polska wraz z władzami tych państw ogłosi, zgodnie ze scenariuszem, rosnące zagrożenie ze strony Rosji na posiedzeniu rady NATO. W maju 2025 roku sojusz zdecydowałby o zapobiegnięciu ataku na korytarz suwalski. NATO przerzuciłoby 300 tys. wojsk, w tym 30 tys. niemieckich.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Polko o scenariuszu wojny z Rosją
"Fakt" zapytał o te spekulacje generała Romana Polko. Były dowódca Wojskowej Formacji Specjalnej GROM stwierdził, że to nie pierwszy plan uderzenia Rosji na NATO, który wyciekł do opinii publicznej. W jego opinii to nie przypadek, iż taka notatka ujrzała światło dzienne.
Jeżeli chodzi o sam przeciek, w moim przekonaniu został on celowo wypuszczony po to, aby też obudzić trochę niemieckie społeczeństwo. Tam są poważne problemy z modernizacją armii. Teraz, kiedy rosyjska gospodarka przestawiła się na wojenną, kiedy następuje ogromna produkcja sprzętu, uzbrojenia, amunicji, w dalszym ciągu są trudności, aby Niemcy realizowały takie absolutne minimum, jeżeli chodzi o budowanie własnych zdolności obronnych, polegając na tym, co mogą dostarczyć Stany Zjednoczone - powiedział Polko.
Czytaj również: Pierwszy taki incydent od rozpoczęcia wojny. Dron wziął na cel rodzinne miasto Putina
Putin wykorzysta mniejszość rosyjską?
Generał zwrócił uwagę, że nie jest to jednak scenariusz otwartej wojny, ale działań hybrydowych, które Rosja już realizuje. Przywołał m.in. działania z wykorzystaniem uchodźców na granicy rosyjsko-fińskiej, które określił mianem "broni demograficznej".
Stąd też z pewnością w jego głowie (Władimira Putina przyp red.), w głowie jego sztabowców, rodzą się takie scenariusze wykorzystania tych mniejszości etnicznych, mniejszości rosyjskich, które tam są, po to, aby wywoływać różnego rodzaju zamieszki, prowokacje, aby po prostu Zachód przestał się angażować w jakikolwiek sposób we wspieranie Ukrainy - dodał Polko.
Rozmówca "Faktu" krótko podsumował, że Putinowi chodzi nie tylko o Ukrainę. W jego opinii "Rosja nie jest w stanie normalnie funkcjonować w Europie w otoczeniu normalnych, demokratycznych krajów". Dlatego też może próbować zmieniać obecny stan rzeczy. W ostatnim czasie otwarcie mówi się o zagrożeniu ze strony Rosji dla takich krajów jak Estonia, Łotwa, Litwa, Mołdawia. W dalszej perspektywie celem Putina może być Polska.