Ten blok, znajdujący się w Łambinowicach nieopodal Opola, z zewnątrz wygląda na schludny i zadbany. Jak dowiadujemy się z materiału "Interwencji", od trzech lat budynkiem zajmuje się nowy zarządca, który w ubiegłym roku przeprowadził remont elewacji. Koszty remontu były duże - wspólnota wzięła prawie pół miliona złotych kredytu.
Mieszkańcy bloku przekonują, że to, co widać na zewnątrz, jest tylko niewielką częścią ich rzeczywistości, a remont, zamiast poprawić jakość ich życia, tylko pogorszył sprawę. Teraz walczą z pleśnią, wilgocią i grzybem, a także... zarządcą, który - jak twierdzą - źle wykonał swoją pracę.
Według mnie pozakładał rury bez uszczelek na całym budynku. Jak pada cały dzień, to mogę cały dzień tu stać i wybierać, dlatego że woda płynie na bieżąco. Przez ściany, przez fundament przepływa. Ja mogę wybierać 15 wiader po 10 litrów i dalej woda płynie - skarży się w rozmowie z "Interwencją" jeden z mieszkańców.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Mężczyzna próbował wpłynąć na zarządcę budynku, by ten poprawił odpływ deszczówki. Obecnie, gdy pada deszcz, mieszkańcy wiadrami wylewają wodę z piwnicy.
Woda z dachu wpływa pod budynek przy każdym deszczu. W trzech piwnicach woda płynie, bo są różnice poziomów i one znajdują się niżej niż reszta budynku. Na zebraniu zarządca tłumaczył, że ta woda płynie z podwórka przez szczelinę - wyjaśnia rozmówca "Interwencji".
Zgnilizna w bloku. Konflikt z zarządcą budynku
Jedną z lokatorek bloku jest pani Józefa, 76-letnia seniorka, która mieszka w tym budynku od dziecka. Gdy przeprowadzono remont, na ścianach w jej mieszkaniu oraz w piwnicy, pojawił się grzyb.
Kiedyś jak szłam sprzątać do piwnicy, to musiałam sobie wody nalać, żeby się tak nie kurzyło. A teraz to straż przyjeżdżała wypompować wodę. Jeszcze mówiłam temu panu: "proszę mi nie zamurowywać tego okna, bo będzie wilgoć straszna". No to pan zamurował - opowiada przejęta kobieta.
Zarządca budynku w nieoficjalnej rozmowie z reporterką "Interwencji" przyznał, że nie wszystko przebiegło zgodnie z planem.
Po przekopaniu tego budynku okazało się, że tam ta woda się zbiera. Wcześniej nie było tej wody rzeczywiście. Natomiast po odkopaniu, nie wiem, czy coś w ziemi zostało naruszone, jakieś dreny czy coś i tam rzeczywiście woda się leje - oznajmił.
Mieszkańcy bloku twierdzą, że remontu nie przeprowadziła profesjonalna ekipa, a zarządca szukał fachowców "pod sklepem".
Sprawą, choć niechętnie, ma się zająć Inspektorat Nadzoru Budowlanego w Nysie.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.