60-latek z Solihull w Anglii ostrzega lokalnych mieszkańców przed złodziejami aut. Przekazał, że jego skradziony Range Rover trafił aż do Polski. Roczne auto miało być warte 80 tys. funtów (ok. 438 tys. zł)
Budowlaniec twierdzi, że do kradzieży doszło po tym, jak wrócił z żoną z zakupów. Otrzymał na telefon ostrzeżenie, by sprawdzić swój samochód.
Wyjrzałem przez okno i samochód zniknął – powiedział BirminghamLive.
Mężczyzna oskarżył policję w hrabstwie West Midlands o zaniedbania. Twierdzi, że po tym, jak zgłosił kradzież pojazdu, kontakt z funkcjonariuszami "nie istniał". Mundurowi stwierdzili, że nie znaleziono żadnych nagrań z monitoringu ani świadków kradzieży.
Auto skradzione przez Polaków?
Przez kilka dni właściciel auta otrzymywał sygnały z systemu śledzenia Range Rovera. W końcu, ku jego niedowierzaniu, został poinformowany, że auto znajduje się w Polsce.
60-latek dowiedział się, że auto zostało odzyskane przez polską policję. Mężczyzna otrzymał pieniądze z ubezpieczenia. Twierdzi, że padł ofiarą "zorganizowanych" przestępców i kontaktowały się z nim inne osoby, które miały podobne doświadczenia.
Zobacz także: Sprytny złodziej. Nie boi się nawet drapieżników