Dropie występowały niegdyś w Polsce, choć ponad ćwierć wieku temu uznawane zostały za gatunek wymarły na terenie naszego kraju. Jego imponujące rozmiary sprawiały, że dorobił się nawet miana "polskiego strusia". Samce tego gatunku mogą ważyć ok. 19 kg, a rozpiętość ich skrzydeł sięga nawet 226 cm. Mimo to potrafią wzbić się w powietrze i latać.
Jak wskazuje portal Interia, dropie można było zobaczyć na polskich łąkach jeszcze w latach 70. i 80. ubiegłego wieku, choć już wtedy było ich niewiele. Serwis informuje, że w 1996 roku padł ostatni polski osobnik dropia. Doszło do tego w stacji Stobnica pod Obornikami niedaleko Poznania. I choć pojedyncze osobniki widywano w różnych częściach kraju także w ostatnich latach, to jako gatunek nie przetrwały.
Jednym z czynników, które przyczyniły się do wymarcia gatunku w Polsce, była działalność człowieka. - Jego zagładę spowodowała między innymi chemizacja rolnictwa, która generalnie zdziesiątkowała nam ptaki drapieżne, czyli jastrzębie czy myszołowy. Narastająca intensyfikacja rolnictwa, zmiany w użytkowaniu gruntów oraz rozwój infrastruktury przesyłowej, oraz komunikacyjnej również zrobiły swoje — powiedział w rozmowie z "Gazetą Lubuską" Wojciech Pawliszak, przewodniczący zarządu Polskiego Związku Łowieckiego w Gorzowie Wielkopolskim i głowa projektu reintrodukcji dropiów.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Nie tylko działalność człowieka miała na to wpływ. Pawliszek zauważa, że dropiom nie pomaga także sposób, w jaki się rozmnażają. Ptaki składają jaja na ziemi, przez co zarówno same jaja, jak i młode dość łatwo mogą paść łupem drapieżników.
Czytaj też: Nie żyje Stanisław Tym. Miał 87 lat
Dropie znów wrócą do Polski
Naukowcy mają nadzieję, że dropie znów wrócą na terytorium naszego kraju. Wszystko za sprawą programu reintrodukcji, który jak wskazuje Zielona Interia, prowadzony jest przez "Polski Związek Łowiecki przy wsparciu Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej w Zielonej Górze i z naukowym wsparciem Uniwersytetu Zielonogórskiego".
Jak informuje "Gazeta Wyborcza", wiosną przyszłego roku do specjalnie przygotowanej stacji trafią pierwsze dropie. Mają to być osobniki po wypadkach i urazach. I choć zwierzęta nie będą zdolne do samodzielnego życia na wolności, pozwolą zdobyć cenne doświadczenia dotyczące opieki nad osobnikami tego gatunku.
Jednak kluczowe znaczenie mają mieć jaja, które trafią do Polski z zachodnich Niemiec. Jak wskazuje "Gazeta Wyborcza", do naszego kraju ma trafić kilkanaście sztuk jaj dropi. Wyklute z nich dropie mają nie mieć kontaktu z ludźmi, żeby w przyszłości poradziły sobie samodzielnie na wolności.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.