Zgodnie z relacją Ludmyły Denisowej do porwań dochodzi w obleganym przez rosyjskie wojska Mariupolu. Ofiar uprowadzenia miało być co najmniej 70, wśród nich są nie tylko kobiety i ich nowo narodzone dzieci, lecz także lekarze.
Przeczytaj także: "Prędzej obalą Putina". Były minister mówi, co dzieje się w Rosji
Wojna na Ukrainie. Rosjanie porywają matki z małymi dziećmi
Ludmyła Denisowa nagłośniła tragedię rodaków za pośrednictwem swojego konta społecznościowego w serwisie Telegram. Ofiary uprowadzenia miały zostać wywiezione ze szpitala położniczego.
Przeczytaj także: Nie chcą walczyć w Ukrainie. Rzucają broń i wracają do domów
Ukraińska parlamentarzystka zaapelowała do przedstawicieli międzynarodowej społeczności. Domagała się wywarcia nacisku na Rosję w kwestii uwolnienia jeńców oraz zaostrzenia sankcji, jakie zostały nałożone na ten kraj.
Takie wrogie działania zagrażają życiu i zdrowiu kobiet oraz noworodków, a także naruszają ich prawo do życia, wolności i integralności osobistej, gwarantowanej przez trzeci artykuł Powszechnej Deklaracji Praw Człowieka – apelowała Ludmyła Denisowa (Telegram).
Przeczytaj także: Putin nie może mu tego darować. Tym podpadł Szojgu
Doniesienia o porwaniach potwierdził także Pawło Kyryłenko, gubernator Doniecka. Wśród porwanych były nie tylko dorosłe kobiety, noworodki i lekarze, lecz także 12-letnia Kira Obedyńska. To córka Jewhena Obedyńskiego, nieżyjącego już ukraińskiego mistrza piłki wodnej. Jej matka zmarła, gdy Kira była dzieckiem.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.