Do koszmarnego wypadku doszło ok. godz. 10.30, przy ul. Woronicza w Warszawie. Kierowca koreańskiego SUV-a najpierw potrącił kobietę przechodzącą przez jezdnię, a następnie wjechał w grupę ludzi stojących na przystanku.
Potrącona kobieta zginęła na miejscu, niestety wiemy już, że bilans ofiar rośnie. Po godz. 13 napłynęły informacje o drugiej ofierze wypadku. W szpitalu zmarła jedna z kobiet, potrąconych na przystanku.
Czytaj także: Dramat na basenie w Kościerzynie. 8-latek walczy o życie
Według rzecznika Wojewódzkiej Stacja Pogotowia Ratunkowego "Meditrans", w szpitalu nadal przebywają trzy kobiety, które przyjęto z obrażeniami głowy i kończyn dolnych. O życie walczy 3,5 letnia dziewczynka, którą przewieziono do placówki w stanie ciężkim, ale stabilnym. Ma uszkodzoną twarzoczaszkę.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Pan Marek - jeden ze świadków wypadku, opowiedział "Faktowi" o tym, co zobaczył.
Jak wyszedłem, to leżały trzy osoby na jezdni, na samym końcu dziecko około 3 albo 4-letnie, które strasznie płakało. Te osoby na jezdni było widać, że żyją, bo oddychają, a kolejne trzy osoby leżały koło wiaty przystankowej. Jedną panią uspokajałem, mówiłem, żeby leżała, że już jedzie pomoc - relacjonuje wstrząśnięty mężczyzna.
Czytaj także: Śmierć 19-letniej Darii w Szymbarku. Są nowe informacje
Wjechał w przystanek pełen ludzi. Świadek o zachowaniu kierowcy
Policja poinformowała, że wypadek spowodował 45-letni obywatel Polski. Wiadomo już, że był trzeźwy i posiadał prawo jazdy. Policja sprawdzi jeszcze, czy mężczyzna nie znajdował się pod wpływem środków odurzających.
Świadkowie twierdzą, że 45-latek jechał z dużą prędkością, choć nie podróżował sam - według "Faktu", w foteliku jechało z nim dziecko.
Świadek powiedział "Faktowi", że widział sprawcę wypadku tuż po tym, jak doszło do tragedii. – On się zachowywał normalnie. Na początku nawet nie wiedziałem, że to ten kierowca – przekonuje rozmówca dziennika.
Powiedział, że nie za bardzo pamięta, (...) jak się stało, że tyle jest osób poszkodowanych. Powiedział, że ktoś mu przebiegał przez drogę. Wiem, że autobus był po prawej stronie, a on jechał po lewej stronie – mówi "Faktowi" świadek dramatycznych wydarzeń.
Jak podaje dziennik, powołując się na informacje przekazane przez policję, wszystkie osoby, które zostały przewiezione do szpitala, są w ciężkim stanie.