Historia z Mojszewa przeraża - rodzice rocznej dziewczynki byli przekonani, że dziecko jest "opętane" i mieli wypędzać z niego "złe demony" poprzez okładanie dziecka gałęziami.
Jak ustalił "Fakt", rodzina przyjechała z Legnicy na wakacje. Tym dziwniejsze wydało się miejscowym, gdy we wsi zaczęli rozpytywać, gdzie znajdą egzorcystę.
Uwagę jednej z kobiet, która wdała się w rozmowę z parą, zwrócił fakt, że rodzice wraz z dziewczynką udali się w stronę lasu. Zaniepokojona kobieta wezwała policję, a ta w towarzystwie karetki udała się w ślad za parą.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
To właśnie w lesie, na oczach funkcjonariuszy rozegrał się prawdziwy dramat.
Para, klęcząc przy dziecku, przeprowadzała "egzorcyzmy". Trzymali w rękach święte obrazki i wypowiadali niezrozumiałe słowa. Bili dziewczynkę gałęziami. Ubrudzone i zziębnięte maleństwo rozpaczliwie płakało. Było przerażone - pisze "Fakt".
Dziecko zostało zabrane z lasu, a rodzina trafiła na obserwację psychiatryczną. Po uzyskaniu opinii lekarskiej okazało się, że kobieta nie jest w stanie zeznawać i trafiła na oddział psychiatryczny.
Jej partner, 29-letni Sebastian G. został aresztowany, a po przesłuchaniu usłyszał zarzut z artykułu 160 par. 2, czyli narażenia człowieka na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu, w sytuacji gdy sprawca miał obowiązek opieki nad osobą narażoną na niebezpieczeństwo.
Za to przestępstwo grozi od trzech miesięcy do pięciu lat pozbawienia wolności. Sąd na wniosek prokuratury zdecydował o umieszczeniu mężczyzny w areszcie na trzy miesiące.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.