Metoda kradzieży na "na koło" zazwyczaj odbywa się w ten sposób, że złodziej podchodzi do zaparkowanego samochodu, wkłada w koło butelkę i się oddala, aby potem z odległości obserwować upatrzone auto.
Chodzi przede wszystkim o odwrócenie uwagi kierowcy od wartościowych rzeczy, które przewożone są w samochodzie. Podczas tej jednej chwili, w której kierowca sprawdza czy koło jest uszkodzone, złodziej dokonuje kradzieży wartościowych rzeczy.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
W ten sposób został okradziony 48-letni mieszkaniec gminy Stare Miasto w Wielkopolsce. Mężczyzna w czwartek 8 grudnia pojechał do banku, skąd wypłacił 40 tysięcy złotych i wrócił do samochodu. Na siedzeniu pasażera położył saszetkę z pieniędzmi i odjechał z parkingu.
Po przejechaniu kilku kilometrów na desce rozdzielczej pojawił się komunikat o niskim ciśnieniu powietrza w tylnym kole. Kierowca zjechał na najbliższą zatoczkę autobusową, by sprawdzić co się stało. Po wyjściu z samochodu zobaczył, że w jednej z opon jest mało powietrza.
Czytaj także: Poruszające. Dowbor spotkała się z uczestnikami programu
Brak pieniędzy w samochodzie
Kierowca postanowił więc podjechać do najbliższego warsztatu. Na miejscu zmieniono mu koło na zapasowe, ponieważ opona była przecięta. W chwili, gdy przyszło się rozliczyć za usługę, 48-latek zorientował się, że nie ma saszetki z pieniędzmi i dokumentami. Mężczyzna zgłosił kradzież w najbliższej komendzie. Sprawą teraz zajmuje się konińska policja.
Pamiętajmy, by nigdy nie zostawiać wartościowych rzeczy w samochodzie - taka okazja kusi złodziej - podkreśla policja na swojej oficjalnej stronie internetowej.