Na wyspie znajdują się polscy turyści m.in. biur Grecos, Itaka, TUI i Rainbow. Ci, których nie dało się ewakuować z wyspy, zostali umieszczeni w szkołach, klubach sportowych i centrach konferencyjnych.
Obecnie życie obywateli polskich nie jest zagrożone. Obsługą logistyczną turystów zajmują się miejscowe służby oraz biura podróży, które są odpowiedzialne za ich pobyt w Grecji - informuje Ambasada RP w Grecji.
Jednak ta odpowiedzialność różnie wygląda. Większość z polskich turystów mówi o chaosie w organizacji.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Rodos w ogniu. Ewakuacja jak ucieczka. W pośpiechu, bez planu, w niewiadomą. Całą noc krążyliśmy w kolejnych autokarach po wyspie. Nad ranem znaleźli nam miejsce w Rodos Palace. Z 1000 osób śpi w holu na podłodze, krzesłach, walizkach. Rezydent Grecosa nieosiągalny. Nie mamy pojęcia, co dalej - napisała na Facebooku pani Anna.
My wciąż tu tkwimy i nie mamy żadnej informacji, jak długo to jeszcze może potrwać. Chaos organizacyjny jest ogromny. Ze strony biura podróży nie uzyskujemy żadnej realnej pomocy, jest ciągły chaos informacyjny, cały czas jesteśmy przesuwani o godzinę, o dwie, że będą podawane jakieś informacje dotyczące ewentualnych lotów do Polski albo możliwości powrotów do hoteli, które są już bezpieczne. Ja jestem tutaj do 31 lipca i nie mam pojęcia, czy będę mogła wrócić wcześniej - cytuje panią Ewę "Fakt".
Czytaj także: Ogromne pożary na Rodos. Polscy turyści ewakuowani
Ewakuacja polegała na wybiegnięciu z hotelu na plażę, gdzie wszędzie był gryzący w oczy i nos dym. Ktoś przyniósł prześcieradło i darł na paski abyśmy zamoczyli w morzu i owinęli sobie na twarzach. Niestety dym był tak duszący, że tłum instynktownie zaczął uciekać drogą w stronę czystego nieba, które przez wiatr cały czas się oddalało. Nikt niczym nie koordynował, nie mówił czy dobrze idziemy, instynktownie w tłumie szliśmy do czystego nieba. Nad głowami helikoptery tankujące wodę z morza. Upał 41 stopni, gryzący dym, za nami słupy wybuchających co chwila języków ognia na dachach budynków, wśród płaczu dzieci, mdlejących ludzi, przeszliśmy tak 8 km - to z kolei relacja pani Małgorzaty.
Ambasada Polski w Grecji poinformowała, że Polacy przebywający na Rodos mogą dzwonić pod numer +30 693 655 4629 w celu uzyskania pomocy konsularnej.
Klęska żywiołowa i akcja ratunkowa na ogromną skalę
Jak informuje grecka policja - ewakuacja z Rodos jest największą ewakuacją w historii Grecji. Z wyspy uciekać musiało ponad 30 tys. osób. Z pożarem wciąż walczy ponad 200 strażaków, którym z powietrza pomagają śmigłowce i samoloty.
Według agencji AFP tylko w ciągu doby w Grecji wykryto 46 nowych ognisk pożarów. Ich rozprzestrzenianiu się sprzyja silny wiatr i ekstremalnie wysoka temperatura, która w niedzielę miejscami sięgała 45 stopni powyżej zera. Według meteorologów upały w tym kraju mają potrwać do końca miesiąca.
Czytaj także: Porażające nagrania z Rodos. Raj zamienił się w piekło
Biura podróży reagują
Najbliższe wyloty w dniach 24 i 25 lipca na Rodos odwołało biuro podróży TUI. Z kolei biuro Grecos Holidays poinformowało, że osoby które miały w poniedziałek wyruszyć na tę wyspę, mają "możliwość bezkosztowego anulowania rezerwacji, zmianę na inną dostępną ofertę lub późniejszy termin".
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.