Joseph Ligon był jeszcze dzieckiem, gdy otrzymał wyrok dożywotniego pozbawienia wolności za zamordowanie dwóch osób. Mężczyzna spędził prawie siedem dekad w więzieniu. Po wyjściu na wolność nie może nadziwić się całkowicie odmienionej rzeczywistości.
Nastolatek skazany na dożywocie
15-latek został osadzony w 1953 roku po serii napadów z grupą pijanych nastolatków w Filadelfii w USA. Podczas tej fali przemocy zginęły dwie osoby - 60-letni Charles Pittsi 65-letni Jackson Hamm, a sześć innych zostało rannych.
Po 68 latach spędzonych za kratami, co uczyniło go najstarszym młodocianym przestępcą w kraju, w tym roku Ligon w końcu wyszedł z więzienia w Phoenix. Mężczyzna jest podobno zachwycony nowym światem i "strzelistą linią horyzontu”. Stawia pierwsze kroki w zupełnie innej Ameryce niż ta, którą przed laty zostawił.
Patrzę na wszystkie wysokie budynki. To wszystko jest dla mnie nowe. To nigdy nie istniało - powiedział Philadelphia Inquirer.
Czytaj także: Rydzyk w tarapatach. Grozi mu do 10 lat więzienia
Wyszedł na wolność po 68 latach
Organizacja nonprofit Philadelphia's Youth Sentencing & Re-entry Project stara się ułatwić mężczyźnie przejście do "nowego świata”.
Chociaż świat się zmienił, odkąd pan Ligon trafił do więzienia, on również się zmienił. Zasadniczo wkracza w świat jako nowy człowiek - powiedziała w rozmowie z Mail Online Eleanor Myers, starszy doradca YSRP
Czytaj także: Oszukali blisko 500 osób. Grozi im 15 lat więzienia
Droga Ligona do zwolnienia była złożona i stała się możliwa po tym, jak jego wyrok został złagodzony w 2017 roku. Sąd Najwyższy USA orzekł w 2012 roku, że nakładanie na nieletnich bezwzględnie dożywotnich wyroków jest niezgodne z Konstytucją.
Pensylwania była jednym ze stanów, które odmówiły skrócenia wyroków dożywotniego pozbawienia wolności. Minęły kolejne cztery lata, zanim nakazano im wsteczne skrócenie kar dla osób, którym przyznano karę dożywocia za przestępstwa nieletnich.