Każdego roku do oceanów trafia ok. 8 milionów ton plastiku. Z tego prawie jedną piątą stanowią mikroplastiki, czyli cząstki o średnicy do 5 mm. Najdrobniejsze pasma nazywa się mikrowłóknami i według naukowców są najczęstszą odmianą w tej grupie.
Wiele naszych badań koncentruje się na poliestrze, jest najczęściej stosowanym włóknem syntetycznym w przemyśle tekstylnym - wyjaśnia Max Kelly z wydziału biotechnologii morskiej Newcastle University.
Każde pranie wysyła miliony mikrowłókien plastiku
Za każdym razem, gdy posiadacze ubrań z poliestru robią pranie, od tkaniny odpadają miliony mikrowłókien. Chociaż oczyszczalnie ścieków są w stanie zatrzymać aż 99 proc. włókien, reszta jednak trafia do rzek, mórz i ostatecznie oceanów.
Stwierdziliśmy, że kiedy pierzemy ubrania, włókna poliestrowe odpadają i na końcu drogi wpływają do oceanu, gdzie mogą zostać wchłonięte przez wiele zwierząt - dodał Kelly.
Duże kawałki plastiku zagrażają rybom i większym organizmom. Natomiast mikrowłókna szkodzą mikroorganizmom znajdującym się na samym dole łańcucha pokarmowego. To zaburza funkcjonowanie większych zwierząt, dla których mikroogranizmy są pokarmem. Naukowcy obawiają się, że ostatecznie nafaszerowane plastikiem ryby mogą znaleźć się na naszych stołach.
Co możemy z tym zrobić? Naukowcy doradzają krótkie cykle prania w niskich temperaturach i przy pełnej pralce. Poza tym zauważyli, że ze starszych ubrań poliestrowych odpada mniej mikrowłókien niż z nowych.
Kupowanie mniejszej ilości nowej odzieży jest bardzo ważne. Pozytywnie wpłynie na finanse ludzi i jeszcze lepiej na środowisko, wszyscy dobrze na tym wychodzą. Ale do tego trzeba dużej zmiany mentalności - przyznaje Neil Lant cytowany przez CNN.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.