Do tragicznego wypadku doszło w piątek 2 kwietnia około godziny 18. Ojciec 15-miesięcznej Hani zabrał dziewczynkę i jej 3-letniego brata Franka na spacer. W pewnym momencie w grupę uderzył biały samochód infiniti QX30, którym kierował 61-latek z Warszawy.
Wypadek w Przęsławicach pod Sochaczewem. Dziadek Hani o okolicznościach śmierci wnuczki
Jak relacjonował jeden z sochaczewskich strażaków w rozmowie z "Gazetą Wyborczą", kierowca infiniti QX30 ze znaczną prędkością wyprzedzał w terenie zabudowanym. W trakcie manewru zahaczył wózek z 15-miesięczną Hanią. Ojciec zdążył odepchnąć Franka, a sam doznał niegroźnych obrażeń.
Przeczytaj także: Tragedia w Chinach. Bus zderzył się z ciężarówką. Są ofiary
Kierowca infiniti QX30 zbiegł z miejsca wypadku, jednak funkcjonariuszom policji udało się do niego dotrzeć i zatrzymać. Mimo półgodzinnej reanimacji przez ratowników Lotniczego Pogotowia Ratunkowego dziewczynka zmarła. Jak wspominał pan Ireneusz, dziadek 15-miesięcznej Hani, dziecku ciekła krew z nosa i uszu.
Jej główka zrobiła dziurę w drucianej siatce ogrodzenia. Miała rozcięte czoło. Z uszu i noska pociekła krew. Lekarze z karetki reanimowali ją 30 minut. Potem przekazali ją lekarzom z helikoptera. Usiedli na polu i próbowali dalej. Ale niestety umarła – wspominał pan Ireneusz w rozmowie z "Super Expressem".
Przeczytaj także: Rozerwało traktor. Tyle zostało z zetora. Wstrząsający widok na Lubelszczyźnie
Pan Ireneusz twierdzi, że to nie pierwszy taki wypadek z udziałem kierowcy z Warszawy. 61-latek miał również potrącić kobietę z sąsiedniej miejscowości, która w konsekwencji wpadła do rowu. Podobnie jak przy okazji wjechania w wózek Hani nie zatrzymał się, aby pomóc poszkodowanej.
W domu jest ogromny lament. Nie możemy się pozbierać po tej tragedii. Ten pirat potrącił w sąsiedniej miejscowości kobietę, która wpadła do rowu. Nie zareagował i gnał dalej – relacjonował pan Ireneusz ("Super Express").
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.