Do morderstwa nie doszło pod wpływem emocji - ani gniewu czy zemsty. To było chłodne i wyrachowane morderstwo połączone z torturami. Powolnemu zadawaniu bólu kobiecie towarzyszyło jedno pytanie - gdzie w domu ukryła pieniądze?
Emerytka wpuściła do swojego domu w czeskiej wsi Libisany córkę i jej kochanka. Jednak już wcześniej mieli oni kierować pod jej adresem groźby, gdyż nie chciała przepisać swojego majątku na córkę.
A ponoć majątek miała niemały.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Z obaw przed zachowaniem córki wyniosła się z rodzinnego domu pod Pardubicami i przeniosła się do Libisany. Zerwała kontakt z córką. Nie wiadomo, dlaczego tamtego dnia wpuściła ją pod swój dach.
Marzyła o wnukach
Niewykluczone, że wizja powiększenia rodziny, uśpiła czujność 70-latki. Jej córka znalazła sobie starszego kochanka i razem z nim, pod pozorem pojednania, ruszyła do nowego domu matki. Ta, myśląc że córka wreszcie się uspokoiła i ustatkowała, wpuściła parę do środka. I tak zaczął się koszmar 70-latki.
Kobieta najpierw została dotkliwie pobita przez córkę i jej kochanka, a kiedy leżała na podłodze, mężczyzna przyłożył jej do głowy wiertarkę, a następnie wywiercił otwory w czaszce i szyi.
Para żeby zatrzeć ślady zbrodni, oblała ciało 70-latki kwasem solnym. Nie wiadomo, czy odnaleźli upragniony majątek. Z pewnością się nim nie nacieszyli - sprawiedliwość szybko ich dosięgnęła.
Oboje są już w rękach policji, trafili do aresztu i usłyszeli zarzut zabójstwa. Grozi im dożywocie.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.