Trójka malutkich jeżyków stała się zabawką dla grupy aż 20 dzieci. Niestety, wyglądało na to, że dorośli dookoła uznali, że zabawa dzieci na placu nikomu krzywdy nie robi i z pewnością jest niewinna.
Czytaj także: Zachował się jak potwór. Zrobił im to betonową płytą
Na całe szczęście nie wszyscy byli tego zdania i pojawiła się osoba, która zareagowała.
Zareagował tylko 1 dorosły, które odebrał im jeże i zabezpieczył je. Pojechaliśmy po nie do Dzierżoniowa. Trafiły do nas przestraszone, wytarmoszone, osłabione i bardzo głodne. Po stracie matki ruszyły przed siebie i trafiły akurat na pełen dzieci i na pewno też dorosłych plac zabaw. Szybko stały się atrakcją, mimo, że tak naprawdę walczyły o życie - napisała na Facebooku dolnośląska Ekostraż.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Organizacja uczula, aby każdy zwracał na to, czego i jak uczy dziecko. I reagował, kiedy trzeba. Bo społeczna zmiana w podejściu do zwierząt powinna się zacząć właśnie od dzieci.
Maluchy nie są w dobrej formie, zanim trafiły w dziecięce ręce, musiały długo znosić głód spowodowany zaginięciem matki, która najpewniej zginęła pod kołem któregoś z aut. Ratujemy je, dostają kroplówki, są karmione kilkanaście razy na dobę małymi porcjami specjalnego preparatu mlekozastępczego - poinformowała Ekostraż.
Cała opisana sytuacja oburzyła internautów. Co ciekawe - zarówno tych nieposiadających dzieci, jak i rodziców.
Czy dorośli są normalni, że nie reagują co robią ich okropne bachory - skomentowała Iwona Klukowska.
Jestem rodzicem i mam 5 letniego syna, w pełni popieram to co napisałaś. Nie wyobrażam sobie takiej sytuacji, dzieciom zawsze trzeba patrzeć na ręce, a wrażliwości na krzywdę czy to zwierząt czy ludzi trzeba uczyć od pierwszych lat życia.- odpowiedziała jej Ola Wojak.
Niewinna zabawa może wyrządzić nieodwracalne krzywdy
To nie jest pierwszy w ostatnim czasie przypadek, kiedy niewiedza dzieci prowadzi do tragicznych skutków. I to nie chodzi o bezpośrednie znęcanie się nad zwierzętami, do czego też niestety ludzie "młode" są zdolne. Problem w tym, że człowiek często wychodzi z założenia, że wszystko jest dla niego i do wszystkiego ma prawo. Tymczasem świat dzikich zwierząt rządzi się swoimi prawami, nawet jeśli te zwierzęta znajdą się tuż obok nas.
Czytaj także: Dzieci "wygłaskały" sarenkę. Tragiczne skutki
Wystarczy wspomnieć historię sprzed niespełna miesiąca, kiedy grupa dzieci dosłownie "zagłaskała" koziołka, którego następnie odrzuciła sarnia mama, bo już nie miał jej zapachu, tylko "ludzki" i opiekę nad nim musieli przejąć animalsi.