13 grudnia przypada 40. rocznica wprowadzenia w Polsce stanu wojennego. Z tej okazji Lech Wałęsa udzielił "Super Expressowi" szczerego wywiadu.
W nocy z 12 na 13 grudnia 1981 r. ówczesny przewodniczący NSZZ "Solidarność" został zatrzymany i internowany. Władze PRL chciały skłonić go do współpracy.
Jak po mnie przyszli komuniści, powiedziałem im, że ja jestem zwycięzcą i że wbiliście ostatni gwóźdź do waszej trumny. I powiedziałem, że przyjdziecie po mnie na kolanach, to było jednak za dużo, za dużo im powiedziałem. Wiedziałem, przeczuwałem, że oni, komuniści, chcą mnie odłączyć, internować. Ale postanowiłem, że nie dam się - wspomina były prezydent w rozmowie z "SE".
Czytaj także: Żałoba u Wałęsów. Spływają kondolencje
Lech Wałęsa: Walka o Polskę była ważniejsza dla mnie niż rodzina
Wałęsa podkreśla, że obalenie komuny było dla niego najważniejsze. Nie kryje, że nawet rodzina zeszła na dalszy plan.
Ja byłem zdecydowany, przygotowałem żonę, rodzinę, to internowanie nie zaskoczyło. Grałem bohatera. Ja byłem tak oddany sprawie, walce z systemem, z komuną, że mój mózg pracował tylko jak tu wygrać, jak dołożyć komunie etc. Rodzina, dzieci, żona, dom były dalej - powiedział.
Poświęciłem się całkowicie sprawie, walce z komuną, a nie żonie, dzieciom. Zostawiłem żonę, rodzinę, dom. Ale nie żałuję tego, że ich zostawiłem, bo dokonałem wielkich rzeczy, zmian. Walka o Polskę była ważniejsza dla mnie niż rodzina, dzieci, żona. Maksymalnie pracowałem, aby być najlepszym - zaznaczył.
Czytaj także: Mocno się pomyliła. Lech Wałęsa rozczarował żonę
Zobacz także: Wrzawa wokół warszawskich plakatów. "To jest przesada"
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.