Przypomnijmy, że ks. Czesław K. został zatrzymany 12 maja przez przypadkową osobę, która dokonała tzw. zatrzymania obywatelskiego. Zauważyła, że technika jazdy kierowcy może sugerować, że prowadzi on po spożyciu alkoholu.
Mężczyzna zabrał księdzu kluczyki i wezwał na miejsce patrol policji. Po przyjeździe funkcjonariuszy okazało się, że duchowny jest tak pijany, że nie może przejść badania alkomatem. Ostatecznie ks. Czesław K. wydmuchał 2,5 promila.
Czy duchowny uniknie kary?
Bardzo możliwe, że duchowny uniknie odpowiedzialności za swoje zachowanie. Do dziś (chociaż minęły już dwa miesiące od zdarzenia) nie usłyszał zarzutów. O sprawie informuje Gazeta Wyborcza.
Czytaj także: 100 zł za chrzest dziecka. Ksiądz ją wyśmiał
Śledczy przygotowali wprawdzie zarzuty i są gotowi do ich postawienia, jednak... nie mogą ustalić, gdzie przebywa duchowny. Kielecka kuria diecezjalna nie przekazała prokuraturze takich informacji.
Co ciekawe, Gazeta Wyborcza dodaje, że rzecznik kurii diecezjalnej nic nie wie, aby policja czy prokuratura kontaktowała się z duchownymi z kieleckiej diecezji.
Czytaj także: Ksiądz mówi o pocałunkach. "Pompa ssąco - tłocząca"
Jednocześnie rzecznik kurii zaznacza, że doskonale wie, gdzie przebywa były proboszcz parafii w Obiechowie. Ks. Czesław K. ma być hospitalizowany i leży w jeden z tamtejszych szpitali. Jednocześnie kontakt z duchownym ma być na ten moment "utrudniony".
Nie wiadomo więc kiedy i czy w ogóle ksiądz jeżdżący na podwójnym gazie usłyszy zarzuty prokuratorskie i poniesie odpowiedzialność karną za swój czyn. Powyższe przestępstwo zagrożone jest karą pozbawienia wolności do nawet 5 lat i długoletnim zakazem prowadzenia pojazdów mechanicznych.